-
Pisząc miłość
Spływa z warg gorącą kroplą
Cicho
Tam
Gdzie kończy się spojrzenie...
Nim zasnę
-----
Zostań ze mną
W srebrnych świtach
Stań przy mnie
W strugach światła
Trwaj ze mną
W jesiennych zmierzchach
Bądź przy mnie
Gdy wszystko się ściemni
-----
Ciemne godziny
Obwisła na kulawej decyzji
Ciemność bez wyjścia
Po bolesnym płaczu
Kłamie mi w oczy
Zuchwale świadoma
Gasi wszystkie światła...
Za trzy kwadranse może się rozwidni
-----
Nieoczekiwanie
Na spotkanie
Dziś rano tak daleko
Od świata i na zgodę
Ciągnącą się przez wieczność
Zabawne jak pięknie brzmi
Chór smutnych uśmiechów
Że umarła radośnie
Przy najbliższej okazji
-----
Gdy przestanę widzieć cokolwiek
Podaruj mi
Przejrzystość spękanego lustra
Zimno mi...
Daj znak że żyję
-----
Otchłań
Wygładzić zamęt i przejść dumnie
Gdzieś wysoko
Zwyczajnie
W ciszę nieokreśloności
Rozpiętą obojętnie
Poza ciekawością
Niepamięci i opuszczenia
...może...
Unosząc w dłoni
Zapomniane horyzonty
-----
Z wyrazem niewinności
Ani mniej piękna
Ani mniej kochana
Symetria w nieładzie
Trumny
Która już się nie otworzy
-----
* * *
Gdy umrę
Niech za karawanem
Westchną odświętnie jabłonie
A na końcu drogi
Niech ktoś sprzedaje fiołki
-----
Żałobnik
W ciemności skutecznej
Z głosek składa życie nie na szczęście
Waha się
Precyzyjnie licząc akcenty
Stron zapisanych
Nim odetnie nożycami
Margines konieczny
Chłodnego spokoju
Śmierci
-----
Rigor mortis
Cichymi krokami ściskali mi ręce
Poważni i milczący
Przepojeni rozpaczą
Najłatwiejszą
Niektórzy smutni zmęczeniem
Aby wytrwać
Do ostatniego spadającego liścia
Pchnięty z bezkresu falą
Ku mnie
Ostatni rozdział
Którego nie napiszę
-----
Ogarki
Czyjaś czułość
Przebaczenie
Pocieszenie
Wszystko minie
A oni
Marmurowy sen
Ufryzowane aniołki
Białe badyle
I krzyż
I jego tren
-----
Wanda schowana w cieniu
Teraz gdy umarła
Krytycznym spojrzeniem przyszłości
Obecna rozsądkiem zimnej pogody
Widziała orła
Gdy bawił się
Szeptem
Na przemian raną i blizną
-----
Requiem
Kiedyś przypadkiem
Znów
Powstała z cząstek natury tysiąca
Będę wszędzie
Wolna
Jaśniejąca
W kłosie
W kamieniu
W dzikim winie
I w fal odmęcie
Gdy mnie pogładzą po chłodnych policzkach
Twoje delikatne ręce
Wanda F. ( bez zgody Autorki )