... - 20.01.2020

... - 20.01.2020

-


Pisząc miłość

Spływa z warg gorącą kroplą
Cicho
Tam
Gdzie kończy się spojrzenie...
Nim zasnę



-----


Zostań ze mną
W srebrnych świtach
Stań przy mnie
W strugach światła
Trwaj ze mną
W jesiennych zmierzchach
Bądź przy mnie
Gdy wszystko się ściemni



-----


Ciemne godziny

Obwisła na kulawej decyzji
Ciemność bez wyjścia
Po bolesnym płaczu
Kłamie mi w oczy
Zuchwale świadoma
Gasi wszystkie światła...

Za trzy kwadranse może się rozwidni



-----


Nieoczekiwanie

Na spotkanie
Dziś rano tak daleko
Od świata i na zgodę
Ciągnącą się przez wieczność

Zabawne jak pięknie brzmi
Chór smutnych uśmiechów
Że umarła radośnie
Przy najbliższej okazji




-----



Gdy przestanę widzieć cokolwiek
Podaruj mi
Przejrzystość spękanego lustra

Zimno mi...
Daj znak że żyję



-----


Otchłań

Wygładzić zamęt i przejść dumnie
Gdzieś wysoko
Zwyczajnie
W ciszę nieokreśloności
Rozpiętą obojętnie
Poza ciekawością
Niepamięci i opuszczenia
...może...
Unosząc w dłoni
Zapomniane horyzonty



-----


Z wyrazem niewinności

Ani mniej piękna
Ani mniej kochana
Symetria w nieładzie
Trumny
Która już się nie otworzy



-----


* * *

Gdy umrę
Niech za karawanem
Westchną odświętnie jabłonie
A na końcu drogi
Niech ktoś sprzedaje fiołki



-----


Żałobnik

W ciemności skutecznej
Z głosek składa życie nie na szczęście
Waha się
Precyzyjnie licząc akcenty
Stron zapisanych
Nim odetnie nożycami
Margines konieczny
Chłodnego spokoju
Śmierci



-----


Rigor mortis

Cichymi krokami ściskali mi ręce
Poważni i milczący
Przepojeni rozpaczą
Najłatwiejszą
Niektórzy smutni zmęczeniem
Aby wytrwać
Do ostatniego spadającego liścia

Pchnięty z bezkresu falą
Ku mnie
Ostatni rozdział
Którego nie napiszę



-----


Ogarki

Czyjaś czułość
Przebaczenie
Pocieszenie
Wszystko minie
A oni
Marmurowy sen
Ufryzowane aniołki
Białe badyle
I krzyż
I jego tren



-----


Wanda schowana w cieniu

Teraz gdy umarła
Krytycznym spojrzeniem przyszłości
Obecna rozsądkiem zimnej pogody
Widziała orła
Gdy bawił się
Szeptem
Na przemian raną i blizną



-----


Requiem

Kiedyś przypadkiem
Znów
Powstała z cząstek natury tysiąca
Będę wszędzie
Wolna
Jaśniejąca
W kłosie
W kamieniu
W dzikim winie
I w fal odmęcie
Gdy mnie pogładzą po chłodnych policzkach
Twoje delikatne ręce






Wanda F. ( bez zgody Autorki )

(komentarze wyłączone)