W kościele uderza znikoma ilość plakietek wotywnych ofiarowanych Matce Bożej jako dar wdzięczności za otrzymaną łaskę. Ten smutny fakt zawdzięczamy ostatniemu kolatorowi kościoła pierańskiego Maciejowi Słubickiemu, który roztrwoniwszy swój majątek, popadł w długi. Wierzyciele domagali się spłaty zadłużenia, więc późną jesienną nocą 1822 roku, wraz ze swymi parobkami okradł Matkę Bożą zabierając 4700 wot złotych i srebrnych, kielichy, ornaty i precjoza kościelne. Zrabowane, nigdy już do kościoła nie wróciły, a parafianie pierańscy opowiadają, że jesiennymi nocami, wokół świątyni chodzi starszy człowiek zgrzebnie ubrany, z jakimś workiem na plecach. Podchodzi do drzwi zamkniętego kościoła, szarpie za klamkę.
Podobno to duch nieszczęsnego kolatora Macieja, który nie zazna spokoju, dopóki Matce Bożej nie odda.
Pozostałe i nowe wota oraz srebrną sukienkę Matki Bożej zrabowali hitlerowcy podczas II wojny światowej.
Na szczęście cudowny obraz ocalał dzięki niemieckiemu pastorowi, który ostrzegł przed zamiarami swoich rodaków i dzięki poświęceniu kilku parafian, którzy ukryli pierański skarb.
dodane na fotoforum:
maria10 2011-10-21
..... to niesamowite co piszesz ale i takie rzeczy się zdarzają..... bo są ludzie, dla których nie ma świętości..... pięknie nam tu wszystko opisujesz:)))))
(komentarze wyłączone)