W połowie spaceru przyniosłam małego do domu, bo zaczynał drżeć z zimna, a ten zamiast połozyć się spać, to chodził po pokojach i płakał. Mąż powiedział, że żadną zabawą nie dało się go uspokoić. Jak tylko wróciłam z Ronciem do domu płaczki ustały. Mały położył się koło Roncia i śpi jak zabity. Okazało się, że to Roncio jest najważniejszy!!!
Nawet nie wiecie jak się wzruszyłam...
Mój niedotykalski Roncio i mały grzdyl :)
deresz 2013-01-30
Czym skorupka za młodu.....Mały nie pozwoli już siebie zostawiac w domu, spacer to spacer całego stada:))