To cudo przybłąkało się do firmy, w której pracuje mój mąż. Były rozwieszone ogłoszenia, ale nikt się po niego nie zgłosił. Od sierpnia chłopak był maskotką pracowników i dorabiał jako stróż, lecz w okresie świąt w firmie była przerwa urlopowa, zaczęły się mrozy, mąż jeździł, obiadki woził, ale w święta wymiękł, nie potrafił zostawić Moruska samego i zabrał maluszka do nas.
Na dziś Morusek ma u nas status tymczasowicza. Co będzie dalej, czas pokaże ;)))
Początki były trudne, warczał na Roncia i Rika, chciał rządzić, ale Roni nie dał sobie w kasze dmuchać. Była rozmowa kto tu jest gospodarzem, Morusek był lekko ranny, ale teraz są już kumplami.
https://www.facebook.com/OTOZLubliniec/photos/a.207262439350207.49599.175231209219997/715362675206845/?type=1
razdwa3 2015-01-09
No tak, dobre serce + odpowiedzialność = nowy domownik... Tzn. nowy tymczasowy domownik :)
adamd66 2015-01-09
W domu ktoś jednak musi być kierownikiem , tak jak w firmie :):):)
Kiedyś sąsiadka przyszła na chwilę ze swoim pieskiem , rude chciały go zjeść na surowo i w dodatku z sierścią . Zawsze im tłumacze że to trochę niezdrowo :):):)