Takim go zapamiętam.
Umorusanego, z wywieszonym ozorem, goniącego za motylami, muchami i wszelkim innym robactwem....
Ech.
Taki lajf, mówią, pewnie i mają rację...
To była dobra Psia Śmierć - serce mu pękło z radości na widok ukochanego Pana. Szybko i bezboleśnie...
Za ostatnie Kostusiowe foty dziękuję Beacie.
Cały czas wybieram jego kłaki spod szafy...
To smutne, kiedy po przyjacielu zostaje tylko obroża z numerkiem, legowisko i miska... Tyle jego obecności a tak pusto.
Tak pusto...
Nie zamierzam dyskutować ani tłumaczyć się komuś z praw nadanych mi przez konstytucję. Nie zamierzam leczyć ambicji, kompleksów ani czegokolwiek innego.
Mam dość ważnych spraw na głowie, żeby przejmować się pierdołami.
Moja mama leży w szpitalu, mój pies wczoraj umarł, a do tego wyrwali mi ósemkę, zrobił się stan zapalny i mnie dziąsło napierdala.
To i tak dość powodów żeby się wkurwić. Co nie znaczy, że dam się z byle powodu wyprowadzić z równowagi.
Choć takich "byle powodów" ostatnio na pęczki.
Damy radę, zawsze dajemy :)
W związku z ogólnym szpiegostwem i faktem, że to co piszę jest czytane bez kompletnego zrozumienia tekstu pisanego oraz w każdym momencie odbierane jako atak, przenoszę dalszą dyskusję na tematy różne na zahasłowanego bloga.
Jak ktoś ładnie poprosi, może powiem gdzie :P
fuma23 2010-12-11
cieszę się że udało mi się Kostuśka poznać i spotkać na żywo, był cudownym psiakiem
mortis 2010-12-11
[*] [*] [*]
Trzymajcie się dzielnie.... choć wiem,ze nie jest łatwo....
Minęły 4 lata, a ja nadal czasem znajduję kłaczki Vikusi ;) , i nadal na wspomnienie ostatnich wspólnych chwil i tego co było potem mam łzy w oczach.... ból i wspomnienia nie znikają.... trwają.... dobrze, że choć bledną i człowiek uczy się z tym żyć dalej...
Do usłyszenia! :*