No więc dzisiaj pierwsza maneżowa jazda Szansy.
Nie ma co, jeśli w ostatnim czasie zdarzało mi się narzekać na brak powera w tym małym zadku, to dzisiaj cofam wszystko co powiedziałam!!
Siws po chwili stępa odpalił wrotki i ruszył sobie cwałem dookoła całkiem sporego maneżu, a ja, jak to mam w zwyczaju, nie przeszkadzałam jej kompletnie. Radosne podbrykiwania kwitując tylko słowami "Siws, małpo, czuję TO". Ale bez ponoszeń - usiadłyśmy na zadku od pierwszej łydki, czyli prawidłowo :)
Jak już sobie przecwałowałyśmy parę kółek dookoła można było zająć się czymkolwiek innym.
I tu kolejne moje super zaskoczenie - Siws w dole, radośnie prychający, do przodu, na luźnej wodzy, takie tyrlim pyrlim miodzio.
W maju mamy zawody ujeżdżeniowe - chyba spróbujemy, co tam, najwyżej będziemy skakać przez szranki :P Nie my jedyne :P
A we wrześniu skokowe - te to już na pewno bierzemy na klatę.
Brego, nie przejmuj się osiedlem w oddali. Z prawej strony padoki wychodzą na las, a osiedle w niczym nie przeszkadza :) Zwłaszcza kiedy przychodzą ludziska z siatkami pełnymi żarełka. A nauczeni pod surowym okiem właścicieli wiedzą doskonale, że stary makowiec albo kanapka z rybą to niekoniecznie zbilansowany koński posiłek :)
ramzia 2011-01-04
hahah :D
mortis 2011-01-05
cudownie wprost!! :) , oby tak dali dziewoje ;)
Trzymam kciuki za przygotowania do zawodów ;)
audi1 2011-01-10
HEHEHE kapitalnie:)