Niezwykły świat malarza

Niezwykły świat malarza

Zwykły świat człowieka

Zwykły dom...w jeden czas
A tyle w nim spraw
A tyle jego wcieleń
Tak i w snach...
Jak i w zwykłych, szarych dniach
Zapomniałam w nim ciebie...i siebie
Zapomniany zapach świec
Wypalonych jak w kościele
Gdy domu trzeba strzec
- Mrok do stóp się ściele
Zapada mrok - noc czarny płaszcz zakłada
A mnie wiele śnić nie wypada...
Jeden świat...a tyle kolorów
Miliony gwiazd i meteorów
Miliony ich dalekich sióstr na niebie
Tyle wzorów na tkaninach gór...
- A ja nie mam ciebie
- A ja czekam twoich chmur na niebie
Jest tyle kwiatów...
Na łąkach osobnych, naszych światów
Onegdaj...a kiedy to było?
Paliły się światła tamtych traw...
Jarzył się ich dymny blask
- Surowo, czerwono, niemiło
- Spalił się dom naszej nadziei
Od trawy zajął się płonącej
Zapomniałam o śnie i o nocy śniącej
- Gdzież mi teraz żyć? Pytam siebie... cichaczem
- Zamieszkam więc sama w lipowej chacie
Zrobionej ze strzechy zwykłych ziół...
I z maków polnych wyszykuję stół
Z rumiankiem, skrzypem i rozmarynem
Zasiądę przy stole ...jak w swoim domu
Upiję się śmiechem jak winem
Nie powiem złego słowa nikomu
- Przebaczysz mi Boże, dziewczynie?
Bez śmiechu życie nie ma barw...
Jakież to życie? Z kim...za pan-brat?
- W jeden czas...poskładany domek z kart
Przecież go sobie sama urządzę...
- Zamieszkają w nim, ze mną moje myśli i żądze...
A zapach w nim... jak w kościele
Na kominku nadziei zajęły się drwa
Mrok po kątach się ściele...
- Jeden świat, a tyle barw
- Jeden dom, a tyle wcieleń
Ktoś zapomniał ciebie...
Wstąpił po radę do siebie
- Nie zapomniał ciszy harf
Żył bez ciebie tyle lat...
Jak samotny , smutny paw...