PAMIĘTNIK GARNKOWICZKI - DOKOŃCZENIE

16 marca
Wiecie, mój pamiętnik to się szalenie popularny zrobił. Słyszę, że czytają go nawet ci co mnie nie znają, co podobno nigdy nic u mnie nie czytają, może nawet ci co nie umieją czytać  A ile komentują! Nie u mnie, u siebie. Ale to nic. Jak to mówiła MM – nieważne co mówią, ważne żeby mówili. Jak to mi podkręca oglądalność, jejku! Cieszę się, bo przy okazji wiele nowych osób poznaje moje zdjęcia i kciuki mi dają. A o kciuki nie łatwo, nawet jeden znnany miszcz wyciąga średnio 6 w porywach do 12. Ale wiecie co mnie najbardziej dziwi, że niektóre osoby poczuwają się do tego że są bohaterami pamiętnika! No, serio! Kto by pomyślał. Czy ktoś z Was czuje się zgredem, albo dziunią? Myślałam że nikt. A tu proszę – poczuwają się. Nawet się do tego głośno przyznają )) Oczekują współczucia. Znajomi im współczują, a potem lecą, szukać gdzie ten pamiętnik 

18 marca
Co do zgreda to jest jednak pozytywny efekt mojej interwencji - zaczął pisać ludziom milsze komentarze. Taki bardziej uprzejmy się zrobił, ludzki. Pewnie mi na złość, ale zawsze to pozytyw dla ludzi. A mówią, że koło 70. to już się człowiek nie zmieni.

No fakt, ludzie zmieniają się. Taka jedna co wciąż się oburzała, że ktoś „kradnie wizerunek”, kiedy pokazuje zdjęcia ludzi i zaraz dopytywała, czy ma zgodę, teraz ochoczo komentuje foty pstrykane przez jednego gościa z ukrycia ludziom przed blokiem. Ja to rozumiem, zmieniła zdanie. Co to jednak znaczy, męski bajer dla kobiety! Swoją drogą wiadomo, że wirtualnie bajer działa o wiele lepiej niż na żywo.

Tydzień później – Dziuniaaa1 zawiesiła konto. Na szczęście nie skasowała, może jeszcze wróci. Mnie to nie dziwi, widać sesyjka u zgredzia kiepsko wypadła. Niejedna tylko bonitka poszła na garnkową banicję z takiego powodu.
Za to furia i zgredzio świadczą sobie wciąż w harmonii. Czekam, czy namówi i strzeli swej nowej znajomej jakiś akcik, jak to miewał w zwyczaju? Przecież potrafi.. . chyba jeszcze? Zresztą nie wiem, bo dawno nie dawał. Ale w dyskretnym półmroku może jakoś by jeszcze wyszło.

Ostatnio pisałam o kciukach, czyli tzw. łapkach, lajkach. Na wszystkich forach świata ludzie zabijają się, żeby mieć jak najwięcej lajków i ulubień - a tu na Garnku są osoby, co lajków nie lubią. Uważają ,że jak ktoś im lajkuje, to „śledzi”! No serio! Ostatnio była duża dyskusja na ten temat. Ja to daję kciuka na znak, że mi się coś podoba, a jak na jakiejś galerii często coś mi się podoba, dodaję do Ulubionych. Ale okazuje się, że to jest „śledzenie” i niektórzy sobie nie życzą.

28 marca -Ten Włodek to też dobry numer. Urwał kotu głowę, tzn. zrobił takie zdjęcie i zadedykował znajomej. Pewnie takiej, co lubi koty, żeby ją ucieszyć. Ale valvgary jeszcze lepszy numer, bo ściągnęła to u nas na Garnku. Bo ona zrobiła takie konto na którym udaje Włodka i wstawia tam jego zdjęcia skopiowane z flogu. Bardzo nieładnie… Ale w końcu… kto tam zagląda? Chyba już nawet sam Włodek nie.

30 marca - O rany, ale dżez! Duśka mi pisze, że jej Zośka pisała, że ta dziuniaaa chce się zemścić na zgredzie i wystawić zdjęcie z … czymś, no, co u niej zapomniał. Przysłały mi nawet to zdjęcie, żeby się poradzić. Namawiamy ją, żeby tego nie robiła. To by za bardzo wstrząsnęło Garnkiem. Może nie aż tak, jak wtedy, gdy heterka3 wystawiła foto quado12 ubranego tylko od góry, ale zawsze. No i trudniej byłoby jej potem wrócić.

31 marca - Sytuacja z valvgary ustabilizowała się. Trzyma zamknięte komcie , i tylko od czasu do czasu dodaje fotkę z drogi do pracy. Pewnie wyżywa się na privie. No, chyba nie tak to miało wyglądać, jej garnkowe życie, ale tym z floga, co tu robili akcję przeciw niej, też chyba nie uda się jej ruszyć. Tlą się jeszcze jakieś zarzewia tej wojenki, ale nikłe. Nie ma w tej wojnie zwycięzców…

Nie wiem dlaczego jedna koleżanka, cocolina0 ostatnio ogłosiła, że słynna „Kryśka znikła” z Garnka, i lud garnkowy może nareszcie od nękania odetchnąć. Przedwcześnie odtrąbione zwycięstwo, bo przecież nasza Kryśka wciąż na Garnku jest. Co prawda, jako emeryt francik44 zwolniła tempo, ale to nie znaczy że się poddała i znikła. Kryśka jest trwała jak Garnek, jak pozdroklepki i parę innych jeszcze zjawisk. Ale co tam się przejmować – idzie lato. Byle do urlopu! 

Od Autora: Chciałabym przestrzec wszystkich przed pochopnym i zbyt dosłownym dopatrywaniem się w „Pamiętniku” prawdziwych zdarzeń i postaci. Autor ma prawo mieszać, łączyć, i zmyślać wątki oraz postaci, bo nie jest to reportaż ani dokument, a jedynie literacka parodia na motywach garnkowego życia.