***

***

PAŃSTWO NIEISTNIEJĄCE… (część 5 - armia)
1/3

Spoglądając na stan naszej armii zobaczyć można jak w soczewce wszystkie ciężkie grzechy oraz konsekwencje 7 lat "dobrej zmiany". Chyba w żadnym innym resorcie nie ujawniono aż tylu afer, nieprawidłowości, niegospodarności, złodziejstwa, chaosu, nepotyzmu i braku kompetencji, co właśnie w MON, naszej armii i przemyśle zbrojeniowym. A ponieważ właściwie wszystko, co związane jest z obronnością państwa jest w mniejszym lub większym stopniu utajnione i dziennikarze mają bardzo utrudniony dostęp do tych informacji, więc możemy mieć pewność, że ujawniony został tylko wierzchołek olbrzymiej góry lodowej.

Z szafy z napisem "MON" trupy będą wypadać długo po tym, jak PIS przestanie rządzić w Polsce. I nie chodzi tylko o zakupy bardzo kosztownego uzbrojenia, które z punktu widzenia naszej strategii obronnej i stanu finansów państwa były zupełnie bez sensu, nie tylko o przetargi, które powinny się odbyć, a się nie odbyły, i nie tylko o prawdziwą przestępczą pajęczynę, którą najpierw Macierewicz z Misiewiczem, a potem Błaszczak z Chwałkiem opletli cały nasz przemysł obronny. Chodzi mi bardziej o takie szkody wyrządzone naszej armii i zdolnościom obronnym, które na pierwszy rzut oka są na ogół trudno zauważalne. Bowiem są to szkody, jakie zostały wyrządzone w umysłach i mentalności żołnierzy oraz kadry oficerskiej, ich morale, przekonaniu o sensowności ich służby i zaufaniu do własnych dowódców...

Pisząc ten post przejrzałem materiały o aferach, aferkach i skandalach związanych z MON, wojskiem i przemysłem obronnym w ostatnich latach. Doliczyłem się 65 takich faktów...
Skoro my o nich wiemy, to tym bardziej wiedzą o nich żołnierze i ich rodziny. Oni na co dzień widzą nie tylko żenujące braki w uzbrojeniu, wielką prowizorkę i robienie wszystkiego na pokaz, ale także zwykłą głupotę, amatorszczyznę, łamanie prawa i regulaminów oraz prywatę ludzi kierujących armią, którzy nie mają ani kwalifikacji, ani zielonego pojęcia o wojskowości.

Do dziś mam w oczach obraz dowódcy batalionu strzelców podhalańskich (niegdysiejszej elity armii), prężącego się przed przygłupim, prymitywnym byłym pomocnikiem aptekarza Misiewiczem, oddającego mu honory (osobie cywilnej!), tytułującego go "ministrem" i usłużnie trzymającego nad przygłupem parasol...
Żołnierze, którzy wtedy salutowali prężąc się przed Misiewiczem na baczność, wiedzieli oczywiście, że stoi przed nimi zwykły arogancki, PIS-owski kmiot, nie odróżniający czołgu od kuchni polowej. Ale po kilkunastu miesiącach dowiedzieli się także, że ten kmiot, choć w MON zarabiał krocie, to jeszcze kradł i wyłudzał pieniądze w spółkach zbrojeniowych.
A dla morale żołnierza nie ma nic gorszego, niż widok przełożonych niekompetentnych, durnych i myślących tylko o własnych korzyściach. Bo to ci przełożeni, nawet w czasach pokoju, wciąż decydują o życiu i zdrowiu żołnierzy.
Pomijam już fakt ośmieszania i upadku prestiżu wojska oraz etosu munduru, podobnie jak to ma miejsce w przypadku Policji.

Generał Skrzypczak, jeden z najlepszych, najbardziej cenionych i lubianych wysokich dowódców WP, skomentował to wydarzenie słowami: "Nadszedł czas pogardy dla munduru". W zemście obrażony były pomocnik aptekarza zmusił generała do definitywnego pożegnania się z armią.

Oglądając w TV relacje z bohaterskiego stawiania przez armię ukraińską oporu barbarzyńskiemu najeźdźcy wielokrotnie zadawałem sobie pytanie: jak długo byłaby w stanie bronić się przed ruskimi dywizjami nasza armia?
I doszedłem do wniosku, że najdalej po 2 tygodniach zaciętych, aczkolwiek bardzo chaotycznych walk, wszelki nasz zorganizowany opór by ustał, siły zbrojne RP przestałyby istnieć, a Ruscy doszliby do Odry.

W czasie wojskowych ćwiczeń "Zima 2020" całkowite zniszczenie naszej armii zajęło armii rosyjskiej raptem 5 dni. Nie mieliśmy już ani żadnych samolotów, ani czołgów.
A śmigłowców oraz floty nie mamy i bez inwazji Putina.
Co nie przeszkodziło potem Błaszczakowi ocenić postawę armii i jej dowódców w czasie trwania tych manewrów na "6".
Dając im maksymalną ocenę za błyskawiczne przegranie wojny obronnej mimowolnie przyznał, że stawianie oporu przez zaledwie kilka dni to szczyt możliwości naszych sił zbrojnych…
No ale skoro tymi siłami zbrojnymi rządzą "misiewicze", "błaszczaki" i "skurkiewicze", to czego innego można się po nich spodziewać?

cd pod następną fotką

(w kolażu wykorzystałam fotki z netu)

(komentarze wyłączone)