69 rocznica KATYNIA - wystawa

69 rocznica KATYNIA - wystawa

Tak zupełnie przypadkiem przytoczę pewną historię.


Dwa epizody:

- 6 kwietnia 1994 roku przy Alei Armii Krajowej
w Starachowicach zatrzymuje się samochód z zagraniczną rejestracją. Wysiada z niego dobrze ubrana starsza pani. Rozgląda się ciekawie po okolicy, jakby starała się przywołać w pamięci obrazy znane sobie z przeszłości. Poprawną polszczyzną zapytuje przechodniów o ulicę Wojska Polskiego, blok 2a.
- Wierzbickie getto - 4 czerwca 1941 roku.
Żydowska dziewczyna czyta list od ukochanego Jakuba z Ostrowca. Jej sercem targają sprzeczne
uczucia: Kocha, czy nie ? Przyjedzie, czy w ogóle
nie można na niego liczyć ? To nic, że za oknem szaleje terror, że nie można być pewną co przyniesie przyszłość. Młodość ma swe prawa, jest optymistyczna. Nawet sytuacje krytyczne, jak ta, nie są w stanie wytłumić jej porywów.
Domyślamy się, że elegancka starsza kobieta, która pojawiła się w Starachowicach 4 kwietnia 1994 roku, i zakochana dziewczyna z tutejszego getta, to ta sama osoba.
Rywka Mincberg - bo o niej tu mowa - pochodziła z tzw. dobrego domu. Jej ojciec, Szymon, był przed wojną dyrektorem banku spółdzielczego, a podczas wojny przewodniczącym Żydowskiej Rady Starszych, czyli Aeltestenraru w Wierzbniku. To wyjaśnia, dlaczego otrzymała staranniejsze wychowanie
niż jej koleżanki, i nawet teraz mówi i pisze poprawnie po polsku. Jej życiorys, który mógłby posłużyć do napisania fascynującej powieści, pozostałby nieznany, gdyby nie następujący przypadek:
W połowie lata 1944 roku, gdy od wschodu dobiegały do Starachowic odgłosy zbliżającego się frontu, Niemcy dokonali ewakuacji ostatniego z miejscowych obozów pracy przymusowej.
Z Orłowa w kierunku przystanku kolejowego ruszyła wówczas - popędzana przez strażników
i ujadające psy - kolumna prawie dwóch tysięcy ostałych przy życiu ludzi z gwiazdami Dawida na rękawach. Opuszczone baraki oglądał następnego dnia mieszkaniec tej dzielnicy, Mieczysław Frycz.
Pośród rozrzuconych w nieładzie papierów zauważył przybrudzony zeszyt. Był to pamiętnik
nieznanej z nazwiska dziewczyny żydowskiej. Zachował ten szczególny dokument i pokazał mi go po latach, jako osobliwość. Pomogłem mu wówczas ustalić (dzięki niektórym danym osobowym, oraz rejestrom zachowanym w Urzędzie Stanu Cywilnego) nazwisko właścicielki.
W cyklu artykułów na temat wierzbickich Żydów, który zamieściła gazeta lokalna, przytoczyłem też fragmenty pamiętnika Rywki.
Czy mogłem wówczas przypuścić, że ona żyje ?
Co więcej - że wspomniana gazeta dotrze do Izraela, do Tel Awiwu, do jej rąk ? A jednak.
Potwierdził się pogląd, że świat nie jest dziś taki wielki jak kiedyś, że rzeczy zgoła niemożliwe mogą się jednak zdarzyć.
Pamiętnik, o jakim mowa, po zgonie Mieczysława przeszedł w ręce jego syna, inżyniera Andrzeja Frycza. I do niego po wstępnej wymianie korespondencji przyjechała
po drogą sobie pamiątkę 73 - letnia Rywka Mincberg Grinberg. Jej notatki z lat 1940-1944, zawierające oprócz spraw osobistych także odniesienia do sytuacji środowiska współwyznawców, stały się niemal świadectwem tamtych czasów. Chwila przekazania pamiętnika została utrwalona przez ekipę filmową.
Wzruszona kobieta, podczas wspomnianego pobytu w Starachowicach, opowiedziała swoje losy:
Po likwidacji wierzbickiego getta 27 października
1942 roku dostała się do obozu pracy na Majówce ( dziś jedna z dzielnic Mieszkalnych Starachowic ) gdzie m.in. przemogła ciężką chorobę. Miesiące poprzedzające ewakuację spędziła w julagu na Orłowie ( dzisiejsza "najdroższa" dzielnica w mieście ). Ze Starachowic wraz z całym transportem trafiła do Oświęcimia, stamtąd do Ravensbruck na terenie Meklemburgii. Wyzwolona przez Rosjan wróciła do Polski, do łodzi, gdzie jej rodzina - Lichtensztajnowie - posiadała dom.
W dniu powrotu, na ulicy Piotrkowskiej, spotkała własnego ojca, co oczywiście wywołało u obojga ogromną radość i wzruszenie. Okazało się, że również on przeżył. Matka niestety nie.
W Łodzi ukończyła szkołę pielęgniarską. W roku 1948, po utworzeniu państwa Izrael, wyjechała do swej nowej ojczyzny. Wyszła za mąż i urodziła dwoje...

kkrzys

kkrzys 2008-04-24

...a wokół ludzi tłum....:):)

jamur

jamur 2008-04-24

powitac znowu

nelka

nelka 2008-04-25

tero sie trochu inaczej patrzy ...

okamii

okamii 2008-04-25

siema byku!!
mnie ozmieszyl ten podstarzal plejboj..historie jutro przeczytam tzn dzis ja wstane;]

montini000

montini000 2008-05-02

Zdjęcie hmmm i historia dobrze znane .... / warto by jednak przytoczyć osobę Pana Aleksandra Pawelca , który ją opisał i zasadniczo doprowadził do jej szczęsliwego finalu - autorów się nie pomija Panie Bershka !!! prawda .... ////// ale ciesyz mnei , ze się tym zainteresowałes i nawet tutaj o tym wspominasz i to propagujesz !!! pozdro gorące ...

amelya

amelya 2008-05-11

A weź, bo się kurde wzruszyłam...

dodaj komentarz

kolejne >