Szansa ... :)

Szansa ... :)

To już prawie dwa lata. Dwa lata temu Amait odezwała się do mnie z zapytaniem - choć wcześniej widziałyśmy się tylko raz przypadkowo na wspólnym Hubertusie - czy podejmę się pracy z jej klaczą - siwą Szansą. Tak zaczęła się nasza przygoda i przyjaźń, która trwa do dziś :) Nie znałam wtedy historii tego konia, Amait wszystko mi opowiedziała. Jakie były dzieje Siwej, jak była źle traktowana, jak zaczęła odpowiadać ludziom kopytami i zębami za takie traktowanie. Jak to niezliczoną ilość razy pozbywała się ludzi z grzbietu różnymi sposobami. Jak kolejni rezygnowali z różnych powodów niemożliwości dogadania się z tym specyficznym koniem. Dla mnie ona też od początku była specyficzna, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pierwsza jazda - niesamowity stres Siwej na widok obcego człowieka próbującego dostać się w siodło - ja nogę do strzemienia - Siwa przysiad na zadzie i lekkie podniesienie przodu, druga próba - Siwa się prawie kładzie. Wreszcie delikatnie i powoli podrzucili mnie w siodło - i wreszcie jazda, ta pierwsza jazda podczas której byłam tego konia niesamowicie ciekawa. Najpierw jej usztywnienie od kopyt po kręgosłup, a bicie jej serca czułam przez siodło. Przy tym wszystkim niesamowity ruch - motoryka - jeszcze wtedy niewypracowana - już robiła wrażenie. Kolejne miesiące pracy z Siwą pokazały mi, że jest to niesamowita końska osobowość i rewelacyjne możliwości motoryczne. Przepuszczalność wręcz wymarzona - ja pomyślałam, ona robiła momentalnie. Wykonanie pełnej parady - lekki impuls, drgnięcie nerwu w łydkach plus zintensywnienie dosiadu na lekkiej ręce, nawet przepuszczającej - wystarczyło, już było z galopu do stój - mówisz i masz ... I mogłabym tak wymieniać ... Nie tylko od strony siodła zaciekawiła mnie jako charakter, także jako kolejny zwierz, z którym należy spróbować się dogadać - czy to na padoku, czy przy czyszczeniu, siodłaniu - gdyż czekała nas wspólna praca ... Teraz po dwóch latach znajomości z tym koniem i wspólnych działaniach wiem już, że trafiłam na mądrą, naprawdę inteligentną, kochaną klacz, która niegdyś zniszczona przez ludzi psychicznie, pozwoliła się w jakiś sposób odbudować Amait, która nie zwracając uwagi na kłody rzucane pod nogi, trudności i rady "życzliwych" oraz "zawodowców" robiła swoje. Siwa odpłaciła jej zaufaniem i współpracą - to była dla Amait najpiękniejsza nagroda za lata trudu. Zawody skokowe które pojechały razem - przeszły nasze najśmielsze oczekiwania, wcale nie chodziło o sam przejazd pod względem technicznym, bo nie o to nam chodziło, tylko o to, czy uwierzy jedynemu jeźdźcowi, który parę lat o nią walczył i w nią wierzył wbrew wszystkim, czy może obróci się przeciwko człowiekowi ... A ona postanowiła uszczęśliwić Amait, odwdzięczyć się za wszystkie lata pracy - i wtedy był właśnie ten dzień. Siwa jest koniem, który "prawdę Tobie powie" - jeśli ją szanujesz, ona szanuje ciebie. Nie pozwoli się stłamsić, złamać. Ona współpracuje, bo chce. Nosi cię na grzbiecie, bo chce. Ma swoje zdanie. I nie chodzi o kapryśność. Po prostu albo jej podpasujesz albo nie. Ludzie byli dla niej bezlitośni. Powiem tak - gdybym ja była koniem, a przeszła to co ona - to nie wpuściłabym nikogo nawet do boksu - a co dopiero na własny grzbiet ... A ona postanowiła niektórym dać ... SZANSĘ ..? Tak, właśnie siebie. Tak więc czuję się zaszczycona, drogi Siwozwierzu, iż wpuściłaś mnie na grzbiet dwa lata temu, że już jestem w Waszym stadzie, które tworzysz z Amait, a także tym, że - jak choćby dziś - wchodzimy z Amait na padok, a Ty na nasz widok odłączasz się od stada i przychodzisz do nas na "babskie pogaduchy" i wcale nie planujesz zawrócić z powrotem do koni ... I dobrze wiem, że jeśli ktoś kiedykolwiek mówił o Tobie niepochlebnie - to po prostu nie znał Cię wcale. Nie wiedział o Tobie nic. Mi pozwoliłaś się poznać przez te dwa lata wystarczająco bym wiedziała, że mam rację w tym co o Tobie twierdzę. Ciekawa tylko jestem, kogo we mnie widzisz Siwozwierzu? Rekursa, którego nie znałaś? Alaskę? Wikiego ? Inne konie, które na zawsze we mnie zostaną? Jeśli je tam widzisz, to czytasz we mnie jak w otwartej książce, kochana Siwulko. Nic więcej mi nie trzeba ... Tak więc niedługo bedziemy obchodzić w jednym czasie rocznicę - dwa lata z Siwą i Amait, oraz moje 19 lat pracy w siodle - zrobimy sobie z Amait pyszną kawę i posiedzimy z Siwą na padoku, przecież to przyjaźń, a nie tylko praca ... Dziękuję Wam za to, że jesteście.

saveri0

saveri0 2012-01-28

wzruszająca i przemiła historia Beatko:))),,widać że całe serduszko oddajesz swojej pracy i nie tylko:))),,miło jest poznać takich ludzi jak Ty że oddają siebie a nie tylko biorą:)bajkowych snów życzę...udanej niedzieli:)))))

danka1

danka1 2012-01-28

Jak pięknie piszesz o koniu ..

konike

konike 2012-01-28

ale notka! :*
normalnie super aż się łezka w oku zakręciła <3 ;))

babjaga

babjaga 2012-01-28

Nie będę się wypowiadać w imieniu Siwej ale w swoim imieniu mogę. Dziękuję za wszystko w imieniu swoim i Meghany.

betin78

betin78 2012-01-28

Jadziu, Tobie też wielkie dzięki za wszystko :) jeszcze niejedno przed nami - razem :) No i niejedna akcja w Loży Szyderców podczas zawodów, Sędzio Główny :)))

babjaga

babjaga 2012-01-28

Właśnie na to liczę :)

amait

amait 2012-01-29

najlepsze jest to, że jest tylko jeszcze jedna osoba, pisząca o Siwej w ten sposób... - JA :)
O czym to może świadczyć??

ankara

ankara 2012-01-29

Beatko dla Ciebie ta praca to chyba ogromna przyjemność

yolly

yolly 2012-05-24

PIĘKNIE OPISANE...I NA ZDJĘCIU

dodaj komentarz

kolejne >