Podpływamy łodzią. Na pomoście czeka już kilkoro na wpół nagich dzieci, które pędem biegną uprzedzić dorosłych, że jadą goście. Goście? Ejże, raczej klienci – potencjalni nabywcy produkowanych przez mieszkańców wioski bransoletek, wisiorków i koszyczków. Ale także darczyńcy, bo utarło się, że każdy, kto odwiedza wioskę, przywozi z sobą jakieś drobne prezenty – słodycze, świecidełka, czasem lekarstwa.
udch95 2009-01-26
Czyli wielkie wydarzenie:))
eleonor 2009-01-26
coś w stylu naszego targu.
vander 2009-01-30
kiedyś było na odwrót, hm, europejczycy przywozili paciorki, za które odebrano im wszystko co mieli, czy są jeszcze gdzieś szczęśliwi indianie?
maria10 2009-02-03
dziękuję za możliwość obejrzenia tak pięknych zdjęć i poczytania o pięknej rzece Orinoko i Wenezueli jakże dla nas egzotycznej. Ściskam :)))))