chazir 2011-10-10
O zabijaniu
Powaliłem trzy jesiony. Widziały one tak wiele, że nie sposób spamiętać jednym życiem. Znały wieś mojego pradziada. Żyjąc na jego zagrodzie, spoglądały dumne na dymiące co dnia kominy chat. Z każdą wiosną zazieleniały się ich kędzierzawe łby, a kiedy przychodziła jesień, traciły swoje pierzaste liście najwcześniej - po pierwszych przymrozkach.
Kiedy padły zadrżała ziemia. Długo panowała cisza a w pustej przestrzeni trwał dziwny smutek. Później tartaczna piła wżarła się do wnętrza kłód, rozdwajała bladoczerwone warstwy słojów świadczących o ich mocy, o życiu w zaczarowanym kręgu pnia - zamieniała je na deski. A przecież wytrwały burze, zimową zamieć, rozstanie z bliskimi ludźmi. Ja w tej zwierzęcej nagonce, w nieludzkim polowaniu na drzewa pozbawiłem je życia. Czy mogłem tak postąpić?
Przed dziesiątkami lat w ich chłodzie skrywał głowę stary człowiek, któremu towarzyszyły wnuki, a...
chazir 2011-10-10
a kiedy ucichał wieczorny gwar, w objęciach koron znajdowała ukrycie para dzikich gołębi. Może za kilka lat pośród młodych jesionów stanie nowy dom. Jak dawniej, ocienione miejsca zajmą dzieci i dzikie gołębie.
Pozdrawiam
bez64 2011-10-10
I tak będzie...
bo to, co się kończy,
często daje początek nowemu.
Czy historia ta jest prawdziwa...
Twoja?