Przysiadł zmęczony na pomnika granicie,
spod przymrużonych powiek oglądał świat skrycie.
Znad głowy odgonił złowróżbnie kraczące ptaszysko.
Choć niewidoczny dla ludzi, sam widział wszystko:
Poranny ruch na cichych, grobowych alejkach,
sennych ludzi stojących w kolejkach,
po sztuczne kwiaty i martwe znicze,
które położą na lodowatej płycie.
Słyszał szepty nabożne i cichy płacz pod murem,
gdzie staruszek z głową okrytą kapturem
rozmawiał ze Śpiącą, której nikt nie zbudzi.
Uśmiechnął się, tak jakoś bardzo smutno
I ze skrzydłem pod głową zasnął, czekając na jutro.
Lecz gdy tylko zmrok nadejdzie, uchyli powieki,
by chłonąć światełka tych, co odeszli na wieki.
dodane na fotoforum: