WROCŁAW

WROCŁAW

ogrody naszych matek


tygrzyki mącą lawendową ciszę
świt stąpa na palcach

najgłośniej przemawia zapach
o liście opierają się myśli i samotność
czasem całe niebo opada czułą kołdrą
wiatr i deszcz

nie wystarczy że jest pięknie
tu muszą pomieszkiwać anioły
a nawet wróżki
konstelacje barwnych rabatek
uśmiechają się do leśnych pszczół
i motyli

kiedy zachoruje syn przyjaciółki
gdy zdechnie pies
umrze mąż sąsiadki
matki ryją jak nornice
w grządkach zakwita smutek
czasem piwonie pod wieko trumny
ale to wszystko mimo wszystko
przepowiada urodzaj

najważniejsze by nie brakowało chleba
miłości gnieżdżącej się
jak mszyca w liściach bobu
by nie można było jej wyplenić
żadnymi domowymi
wszelkimi sposobami

a kiedy córki przyjeżdżają z miast
w mechanicznych karocach
zagubione księżniczki fitness
dzwoniące pandorkami
stukają szpilami z kokardą
świergoczące małą i wielką sprawą
uśmiech matek zakwita najpiękniej
zastanawiają się kiedy one urosły i dojrzały

opuszczają gniazda jak szpaki
zostawiając bałagan
pluszaki na infantylnym półkotapczanie
rozgrzebane zeszyty pamiętniki listy pocztówki
zeschłe róże
podrzucają dziecko abo kota na weekend
odwracają twarze w stronę słońca
niczym leśne pszczoły
oklejając pyłkiem groteskowe nóżki

posag jak miód scukrzony na kość
odkurzacz komplet garnków dzbanek żakiet
dojrzewający smutek
tymianek rozgrzany w południe
zeschłą miętę szałwię lubczyk
fioletowe latawce irysów
marzenia przyprawione cebulą i odrobią rozczarowania
jaskry droższe od złota

po burzy wszystko pachnie inaczej
cierpią jedynie kwiaty we włosach
poszatkowane szerokie liście rabarbaru
to dobry pretekst
by upiec drożdżowe ciasto

Małgorzata Bobak

styna48

styna48 2013-05-26

Cudny wiersz i fotka...

(komentarze wyłączone)