Odchodzi lato, ulotnie przemija, dzień kurcząc,
jak dziecięcy sweterek, który nie wystarcza,
nie grzeje ! porankiem leniwym ziewa, snując:
mgły po ścierniskach, babie lato w parkach.
w sadach, jak na paradzie, owoc dojrzewa
zdobiąc ociężałe korony drzew, jakby dźwigały
wszystkie grzechy tego świata, słodko omdlewa
śliwa, oddając z wolna swój bagaż, wspaniały.
szkoda lata, mimo, że słońcem zwodzi wrzesień
i przedwieczornym, dźwięcznym cykad graniem,
przyroda zmieniając szatę, godzi się na jesień
i na nic tu nasze żale, niemy bunt, biadolenie.
krajobrazy w kolorach, od spłowiałej zieleni toną,
po żółcie, winobluszczu szkarłat mieni się w rosie,
tylko patrzeć, jak wszystko zacznie płonąć
intensywnie purpurą, na jesiennym stosie.
- Zofia Szydzik z cyklu Cztery pory roku