[1335208]

Tutaj, zawieszony na ścianie pokoju szkarłatny różaniec
I zapach opadających płatków
- Nie ma cię

Opuszczone powieki,
Śnię w ciszy koszmar, na jedwabnej sofie
Śmieję się z podrzędnego filmu,
Gdyż na ekranie
Pojawiłaś się ty

Lampa w kształcie księżyca nawet teraz świeci czerwienią
Żegnaj... Unosisz się, pachnąc ulubionymi perfumami „Vivian”

Zapach perfum, który przylgnął, przystrajając zlew
Czarno-białe zdjęcie płacze
Jest tylko to, co widzimy przed oczyma,
A coś takiego jak powód nie istnieje

Odetnij niewygodne skrzydła
splamione
Odetnij niewygodne skrzydła
Ujrzyj niedostępne jutro

Moja dusza wyła za każdym razem,
Gdy przed mymi oczyma przechodziło dziecko, śpiewające pieśń kościoła,
Który dopiero co powstał

Nie ma rzeczy, o których zapomnimy,
Ani o teraźniejszości, ani o przeszłości, ani o przyszłości
Czy tylko osoby, które wierzą zostaną zbawione?
Robi się z nas głupców...

Czemu nie możemy być doskonali?
Czemu tak nie może być?

Wciąż i wciąż, blakniesz w niekończącej się karuzeli,
Rzucam okiem na twoje zdjęcie w mej spoconej dłoni

Odetnij niewygodne skrzydła
Bardziej swobodnie
Odetnij niewygodne skrzydła
Za zamkniętymi drzwiami