Nasz osiedlowy sierściuch cały tydzień ma problem z chodzeniem, kuleje na tylną lewą nóżkę. Wczoraj z sąsiadką po dwugodzinnej debacie zdecydowałyśmy, zabieramy go do weta. Pojechałyśmy, kota na kolana (transporterka u nas brak) i heja... powiem Wam, że byłam mile zaskoczona, nie spodziewałam się, że będzie taki grzeczny w aucie i w gabinecie. Pani doktor bardzo dokładnie go obejrzała, przebadała i stwierdziła, że jak na osiedlowego kota to jest w bardzo dobrym stanie, że bardzo zadbany (jeeeeee , radocha!!!) Diagnoza: ropień palca, zaraz zastrzyk poszedł w ruch, drugi zastrzyk leży u mnie , w niedzielę muszę mu zapodać i w poniedziałek wizyta kontrolna. Pomyślałam sobie... po takim stresie jak sobie pójdzie w długą to przyjdzie mi latać ze strzykawką po osiedlu w poszukiwaniu kota. Myliłam się, już za chwilkę zjawił się i ochoczo potuptał za mną do mieszkania (no trochę mu pomogłam z wejściem po schodach). Miseczka serduszek została w mig oprózniona, i taki mam teraz widok śpiące, zestresowanego kota przed sobą. :)
Może wie, że chcemy mu pomóc...
mariol6 2015-02-13
Na pewno wie! W końcu to kot! ;-)
Chwała Wam, dobre ludzie! :-)
piofoto 2015-02-15
Napewno wie i jak widac bardzo dobrze i pewnie sie czuje. Ciesze się że trafił na dobrych ludzi. :)
(komentarze wyłączone)