W świetle zachodzęcego słońca

W świetle zachodzęcego słońca

Polana skąpana jest w świetle zachodzącego słońca.
Wynurzamy się z mroku drzew i wilgoci paproci,
Na niebieskie połacie niezapominajek.
Trzymasz mnie za rękę,
I pozwalasz, by moim ciałem zawładnęły dreszcze.
Jeszcze tu nie byłam,
Ty też przypadkiem trafiłeś w to miejsce.
Idziesz dumnie naprzód,
Wchodząc w ostatnią jasność dnia.
Obserwuję Cię w cichym podziwie,
Wciąż stojąc w cieniu drzew.
Odwracasz w moją stronę oczy…
Pełne światła.
I w jednej chwili już wiem wszystko…
Wiem, że to właśnie Ty,
Pojawiłeś się w moim życiu,
Wtedy, gdy tego potrzebowałam.
Jak pierwszy wiosenny deszcz,
Zapamiętujesz się we mnie…
Podchodzę do Ciebie
I wiem, że już dłużej nie dam rady
Opierać się Twojemu urokowi.
Przez moment tylko chcę się opamiętać,
Lecz wiem, że dziś już nie potrafię,
Chcę być już z Tobą.
Czuć jak pierwszy uczysz mnie chodzić.
I już nie wiem, gdzie jestem…
Nie wiem, gdzie kończę się ja, a zaczynasz Ty
W świetle gasnącego dnia…

dodane na fotoforum: