Wiedeń

Wiedeń

Jej spojrzenie nie było już tak wesołe, pełne życia... Było jakieś ślepe.. Jakby zamglone.. W dodatku szczypały ją oczy i to nie przez papierosa, którego trzymała w prawej ręce pierwszy raz w życiu... Jakaś niezwykle piekąca substancja wydobywała się z jej oczu i powoli, bardzo powoli spływała po policzkach, cichutko skapywała na ich wspólne zdjęcie, które ściskała w dłoni. Nie umiem powiedzieć ile tak siedziała. Godzinę? Może dwie. Podpalona szluga już od dawna leżała na płytkach w postaci popiołu, chociaż ona nie ściągnęła ani bucha. Dlaczego? Bała się bo nigdy nie jarała? Nie... Zupełnie o niej zapomniała.. Odleciała od rzeczywistości, pogrążona w kłębach swoich niespokojnych myśli, wspomnień, rozważań. One, niczym małe chmurki na wietrze podsuwały jej się jedna po drugiej, nie dając spokoju. Musiała, musiała każdą dokładnie obejrzeć, ale zanim zdążyła to zrobić już wpychała się następna. Doprowadzało ją to do szału. Miała mętlik w głowie. Nie umiała sobie z nim poradzić. Szukała rozwiązania, ale gdzie? Żyletka, a może sznur? Nie to by było takie głupie, szczeniackie. Tak robią ludzie słabi, ale ona była silna, tylko czasem miewała chwile słabości. Zresztą to by nie cofnęło czasu. Chociaż po co go cofać? I tak by ją to spotkało. Tyle obietnic, planów, wspólnych chwil i nagle co? Koniec, tak bez pożegnania, słowa wyjaśnienia. Zostawił ją samą, samą szukającą odpowiedzi na wiele pytań, które postawił jej on. Zapewne świadomie, ale nie obchodziło go to. Miał już inne życie. Zamknął drzwi przeszłości. Tylko dlaczego ona tego nie potrafi zrobić ot tak? Może to przez te ciągle nasuwające się pytania albo żal, że nie będzie tej wymarzonej przyszłości jaką sobie ubzdurała pewnie za wcześnie, ale była taka szczęśliwa. Tak bardzo, że to szczęście ją zaślepiało. A może coś ciągle podpiera jej te drzwi, chociaż chciałaby je zamknąć jak najszybciej wielkim trzaśnięciem? Tylko co? Uczucie? Ale jakie? Miłość? O ile w ogóle istniała. Przecież gdyby naprawdę była między nimi, to ona nie musiałaby teraz tak siedzieć. Przecież ona nie wyparowuje tak z dnia na dzień! Nie było jej. Nigdy. To tylko jej wymysł, w którym zatraciła się aż tak, że w końcu w niego uwierzyła i go przyswoiła. Tak, pewnie tak było i on też w to przez pewien czas wierzył, ale zrozumiał że się pomylił i czar prysł. Ale do niej nie może to dotrzeć. I dlatego tak siedzi i szuka odpowiedzi, w którą byłaby zdolna uwierzyć. (autor-ja)

flamess

flamess 2010-08-11

Fajne drzewko ;D

macio79

macio79 2011-08-23

superowo:)

dodaj komentarz

kolejne >