Sandomierz widok z Bulwaru PiŁsudskiego

Sandomierz widok z Bulwaru PiŁsudskiego

Sandomierz piórem Iwaszkiewicza

Dzień sierpniowy – ileż to razy owemu najpiękniejszemu miesiącowi roku pochwały śpiewałem? – jak złoto wysadzane turkusami. Powiada Chesterton że „można obiec ziemię dookoła, a wyjść do swego ogródka i dopiero tutaj ujrzeć całą nieskończoną wielkość świata”. I ja na drogach moich raz tylko napotkałem miasteczko, dokąd chciałem powrócić, gdzie chciałem żyć, gdzie chciałem tworzyć – niedaleko od siebie i nad naszą rzeką – w Sandomierzu. Bo jednak wszędzie jest dobrze, ale u nas najpiękniej i może ... najlepiej.

Wąwóz Królowej Jadwigi Sandomierz przyjmuje nas cichy, pogodny, malutki, jak zawsze. Pełno tu bławatków, i maki na brzegach mierz stanowią purpurowe zarośla. Ku rzece schodzi wąwóz, piękny wąwóz zarośnięty kwiatami, do których przyzwyczaiło się moje oko w dzieciństwie. Wyobraź sobie dzień bardzo pogodny spędzony na Wiśle. Widok to swoisty i skomplikowany, i ja sam nie wiedziałbym, jak to wygląda, gdybym takiego dnia nie spędził przed niedawnym czasem. Byłem w Sandomierzu, jak zawsze oczarowany krajobrazem, jaki się wynurza tuż za miastem, fałduje się i wygina, pokryty więdnącą barwą i poblaskami nici babiego lata, które w tym roku są prawdziwymi, gęstymi nićmi i lecą wysoko w powietrzu, tak że odlatujące od nas dzikie gęsi zabierają je ze sobą na skrzydłach, ostatnie wspomnienie naszej smutnej ojczyzny, do której muszą i chcą wrócić. Wczorajszy silny wiatr pochował jeszcze jakiejś zapasy i resztki po wybrzeżu i ciągnie mocno. I rzeczywiście, w miarę jak stara motorówka (która jak mówi podanie sandomierskie, ten sam inżynier w 1914 roku zatopił w Wiśle jako Austriak, a w parę miesięcy potem z Wisły jako Polak wydobył), w miarę jak stara motorówka posuwa się w dół rzeki, zasłona nieba ściąga się w sposób bardzo osobliwy; naprzód przedzierają się chmury, jak rozłażący się materiał, przebłyskuje jeszcze bardzo blady błękit – ale już zaraz biegną po rzece jasne plamy, przebiegają cienie i kiedy podnosi się głowę do góry, widać jak jasne polanki niebieskie zamieniają się w szafirowe połacie. Rzeka w zmiennym słońcu leży przed nami. Woda w tym czasie jest duża i łożysko Wisły aż po brzegi, aż po zieloną, dziwnie jak na tę porę roku szmaragdową wiklinę, napełnione jest bystrą, śpieszącą się wodą. Wracamy znów do miasteczka, Wisłę w Sandomierzu i tak można zobaczyć z każdej ulicy./lemoniadowy salon/

dodane na fotoforum:

tczew54

tczew54 2011-02-11

Pięknie. Ciekawy opis.

irys46

irys46 2011-02-12

I tak niebiańsko:)

dodaj komentarz

kolejne >