BODZENTYN

BODZENTYN

ZŁOTA ERA JARMARKÓW
Początki były trudne, ponieważ już w pierwszych latach XV wieku ogromny pożar kompletnie zniszczył Bodzentyn. Właściciele zdecydowali się go odbudować. Biskup Wojciech Jatrzębiec w 1413 roku wystarał się u Władysława Jagiełły o nadanie miastu prawa magdeburskiego, ponieważ wcześniejszy dokument lokacyjny uległ zniszczeniu. Jego następcy również dbali o rozwój Bodzentyna. Stwarzali miastu i mieszczanom jak najlepsze warunki, nadając przywileje bądź wyjednując je u polskich monarchów. Rosła liczba zwolnień z ceł, zwłaszcza na sprowadzaną z Bochni sól, oraz wielkich jarmarków. Do końca XVIII stulecia rocznie odbywało się tam 11 jarmarków (największy z nich, tygodniowy, organizowano na św. Marię Magdalenę).
Na tle przywilejów jarmarcznych wybuchały konflikty z właścicielami sąsiednich miast. Tak było w wypadku Nowej Słupi należącej do benedyktynów świętokrzyskich, którzy sprzeciwili się królewskiemu przywilejowi z 1468 roku, przyzwalającemu na jarmark w Bodzentynie w Zielone Świątki. Kolidowało to z jarmarkiem organizowanym w tym samym czasie w posiadłości czarnych mnichów. Spór załagodzono, ale mówi on wiele o konkurencji między dwoma największymi posiadaczami ziemskimi w Górach Świętokrzyskich: opactwem świętokrzyskim i biskupami krakowskimi. Jarmarki bodzentyńskie przetrwały do dziś w formie cotygodniowych targów końskich. Można tam obejrzeć żywy i autentyczny folklor świętokrzyski oraz obrazki niczym z Reymontowskich Chłopów.
Mieszczanie mieli również zapewniony dochód z kilkunastu łanów miejskich oraz prawa wyszynku trunków w odległości dwu mil od miasta. W XVI wieku działało tu 7 karczm, a później powstały jeszcze dwie, oferujące wyłącznie piwo iłżeckie.
Najpomyślniejsze w dziejach miasta były czasy nowożytne. Położony pośrodku dóbr biskupich, Bodzentyn pełnił rolę lokalnego centrum administracyjnego, gdzie ogniskowało się życie całej okolicy. Tu zwożono daniny, odbywano sądy, tu rezydował biskup, jego świta, tu zjeżdżali goście, w tym także artyści i rzemieślnicy. W mieście działało tu wiele cechów, a wytwarzane towary (zwłaszcza wyroby żelazne), trafiały na odległe rynki, nawet do stołecznego Krakowa. W Bodzentynie bądź jego najbliższym sąsiedztwie działały ponadto młyny, kuźnie, huta szkła, fabryka luster, w której – jak chce legenda – wyprodukowano lustro dla mistrza Twardowskiego. Posługując się nim, miał wywoływać ducha zmarłej Barbary Radziwiłłówny./MÓWIĄWIEKI/

dodane na fotoforum: