Ujazd

Ujazd

Zamek

"Postawił go na skale Krzysztof Wojewoda,
Ossoliński, jak wówczas wymagała moda -
W kształcie orła. Broniły go wały wysokie
Od najścia nieprzyjaciół i fosy głębokie.
Pięciokątną figurę miała ta budowa,
Co się tak przedstawiało: brama jako głowa,
Dwie baszty niby skrzydła, a dalej dwie drugie
Wyglądały jakoby orle nogi długie,
Środek budowli - korpus, a z zachodniej strony
Okrągła sala niby ogon roztoczony".

"Baszt cztery przedstawiały cztery pory roku,
Dwie z jednego, a zaś dwie z drugiego znów boku.
Sal ogromnych rozmiarów, ni mniej ani więcej,
Tyle ich było, co w roku miesięcy.
Pokoi rozmaitych i przyjemnych oku
Tyle było w tym zamku, co tygodni w roku.
Okien różnych rozmiarów, taki gmach wspaniały
Tyle ich miał, z ilu dni rok składa się cały".

"Do bramy most prowadził przez fosę rzucony,
Lecz tylko do połowy - niby nieskończony,
Na silnych był arkadach, próżny do połowy,
Gdy bramę otworzono, to most był gotowy.
Żelazną bramę na noc gdy się zamykało,
To w tym czsie pół mostu zawsze brakowało,
Odźwierny, kiedy czynność otwierania spełniał,
Zarazem i czynności mostowej dopełnił".

"Po prawej stronie bramy, w ścianę wmurowany,
Jaśnieje krzyż ogromny, z kamienia ciosany.
Po lewej wielki topór - klejnot Toporczyków.
Nad wejściem, na tablicy jest parę wierszyków:
"Krzyż jest nasza obrona, krzyż nasza podpora,
W nim nadzieja, dziatecki naszego Topora".
Przy toporze tablica, poniżej tych wierszy,
Na niej rok tysiąc sześćset trzydziesty i pierwszy".

"Na bramie był u szczytu zegar umieszczony;
Dwóch murzynów młotami biło silnie w dzwony,
Czarni jako szatani, kręcone czupryny,
Jeden bijał kwadranse, drugi znów godziny.
A nawet zdawało się, że cyferblatami
Patrzył na wszystkie strony, jak orzeł oczami."
"Przez bramę na obszerny wchodzi się dziedziniec
Urównany calutki, jak bity gościniec;
Dawniej go tratowały husarskie kopyta,
A dziś na nim Krynicki zasiał korzec żyta".

"Naokło dziedzińca stajnie rozłożone
W suterenach, w ten sposób były urządzone:
Koń każdy był w framudze skryty do połowy,
Miał żelazną drabinkę i żłóbmarmurowy.
Nad żłobami zwierciadła umieszczone, aby
Miały się w czem przegłądać spasione araby.
W każdym miejscu porządek, czystość i wygoda.
Do stajni koniom sama dopływała woda,
Służba tylko w południe, wieczorem i rano
Sypała w żłoby owies zakładała siano".

"Były oprócz głównego, dwa dziedzińce małe,
Dziś krzewami dzikiemi zarośnięte całe,
Co nawet zwiedzającym swobodę utrudnia.
Jeden był od północy, drugi od południa.
Z pierwszego wchodziło się do głównej piwnicy,
Z drugiego do wspaniałej, zamkowej kaplicy.
Tu też była "wycieczka", którędy załoga
Zamkowa wychodziła, napadając wroga".

"Dalej były zbrojownie, składy, magazyny,
Kuchnie, różne komnaty dla licznej drużyny
Dworzan, kamerdynerów, lokai, furmanów,
A nad temi dopiero pokoje dla panów".

"Pod całym zamkiem lochy rozłożone składnie,
Jakie ich przeznaczenie - któż to dziś odgadnie!
W jakim celu pan zamku lochy te urządził?
Jak labirynt, gdzie niegdyś Tezeusz w nim błądził,
Tak i tu ciekawemu każdy zakręt zdradny.
Nie może się bez kłębka puszczać Aryadny,
Bo jeżeli podróżny tak się nie urządzi,
W podziemnych lochach z pewnością zabłądzi".

"Od wieków wieść przechodzi od ojca na syna,
Że lochami dojść można aż do Ossolina.
Dwa zamki dwaj magnaci z sobą połączyli,
Oddalone od siebie o półtorej mili.
Tym gościńcem podziemnym, czy to dniem czy nocą,
Przejeżdżał się pan zamku bogatą karocą.
Nie mogli nigdy wiedzieć sąsiedzi ciekawi,
Jak długo w którym zamku Wojewoda bawi".

"Sale zamku, pokoje alfreska zdobiły.
Na zewnątrz znów napisy rymowane były.
Nie mógł czas zniszczyć zgłosek - stoi napis cały-
Choć trzy wieki okrągłe nad tem pracowały -
Ani ręka łupieżcy, ni wojenne burze.
Nawet w głównym dziedzińcu, na zewnętrznym murze,
Są jeszcze wizerunki przodków - pod któremi,
Wielkimi literami, na murze rytemi,
Nazwiska, godność, stopień pokrewieństwa osób-
Jak oto pod tym właśnie jest napis w ten sposób:"

"Koreckiemu, miłemu mnie Samuelowi,
Sławnemu husarzowi i wojownikowi,
W nagrodę waleczności ten napis się święci
Na wieki, w honor domu jego i pamięci".
W samym środku ostatni napis dygnitarza,
Złotemi literami te słowa wyraża:
"Ojczyźnie mojej miłej, województwu memu,
W honor pamięci bratniej, domowi całemu,
Ten zamek Wojewoda Krzysztof na Tenczynie
Ossoliński ukończył". Pamięć nie zaginie-
Dotąd jeszcze jaśnieje napis nie zatarty
I rok tysiąc sześćsetny czterdziesty i czwarty."

"Pod tą salą okrągłą studnia dla wygody,
Dostarczała zamkowi czystej, zdrowej wody.
Sala na samym szczycie miała sufit szklany,
Wokoło szklane ściany i dach także szklany.
Od studni aż do wierzchu urządzono rury,
Któremi wodę z dołu ciągniono do góry,
Sam przeto strumień wody dopływał obficie.
Pływały złote rybki po szklanym suficie.
Gdy goście w uroczystość bawili domową,
Widzieli jak im ryby pływały nad głową".

"Wszystkie odrzewia pokoi, gzymsy kominkowe
Z alabastru rzeźbione albo marmurowe.
Dziś jeszce widzieć można owych ozdób szczątki,
O wspaniałości zamku świadczące pamiątki".

"Cała strona zachodnia na znacznej przestrzeni
Ogrodzona wokoło nasypem z kamieni,
To jest wałem z bramami na wszystkie trzy boki;
A wał taki, mniej więcej, sześć łokci wysoki

Zakreślał wielki ogród, gdzie bogini Flora
Roztaczała swój warkocz z rana do wieczora.
W ogrodzie znów altany, latem dla ochłody;
Resztę uzupełniały wiszące ogrody.
Widocznie róż najwięcej było w tym ogrodzie;
Najbardziej się podobał ów kwiat Wojewodzie;
Taki z mroków przeszłości wniosek się dobywa,
Gdyż lud dziś jeszcze ogród "różańcem"nazywa".
"Gdzieś stąpił, wszędzie cuda przepychu i sztuki,
Najpierwszych mecenasów gustu i nauki.
Wszystko się wysilało z rana do wieczora
Na upiększenie tego zamku Krzyżtopora".

"Lat trzynaście podobno zamek budowano,
I złotych pięć milionów gotówką wydano,
Oprócz wcale niepłatnych licznych robotników
I zabranych w czas wojen różnych niewolników".

"Któżby wtedy przewidział, że ten gmach wspaniały,
Takim kosztem wzniesiony, nie przetrwa wiek cały,
Że Skandynawów tłuszcza, bogactwem zwabiona
W swym barbarzyństwa szale zniszczenia dokona?
Nie myślał pewnie o tem Krzysztof Wojewoda,
Że syn jego jedyny, ta latorośl młoda,
Dla którego tak skrzętnie z ukończeniem spieszył,
Że tą drogą spuscizną nie będzie się cieszył;
Że majątek ulegnie takiej losu zmianie
I w ręce Kalinowskich przejdzie niespodzianie.
I następni dziedzice o tem nie wiedzieli,
Że w posiadanie Paców przejdzie po kądzieli;
Od tych Kajetan Sołtyk, ów biskup krakowski,
Nabył zamek i cały majątek Plantowski
I oddał w posiadanie synowcowi swemu
Sołtykowi - Korony naszej Podstolemu.
- Mnie wreszcie ten majątek znaczny, niespodzianie,
Dostał się razem z zamkiem po Sołtykach w wianie".

"Powyższe arcydzieła budownictwa,sztuki,
Król ostatni, miłośnik kunsztu i nauki -
Stanisław Poniatowski, prawie ze łzą w oku,
Tysiąc siedemset osiemdziesiąt i siódmego roku,
Gdy już tylko ruiną świeciła budowa,
Oglądał smutne szczątki, jadąc do Krakowa".

"I z każdym rokiem więcej tych ruin ubywa,
Opadają sklepienia, a gruzów przybywa;
Czas pastwi się nad niemi, lecz nie może strawić,
I długo jeszcze, długo musi się zabawić,
Nim potężne ruiny ulegną losowi;
Długo się jeszcze będą opierać wrogowi,
Świadczyć o silnej woli swego fundatora
I bogactwie dziedzica zamku Krzyżtopora,
Którego dzieło, chociaż przechodzi w zniszczenie,
Dziś jeszce wzbudza zachwyt, wprawia w podziwienie".

"Chociaż czas dziś urąga wspaniałej ruinie,
To niejeden zapewne wiek jeszcze przemine,
A podróżnych wciąż wabić będz...

dodane na fotoforum: