Mój mały raj.

Mój mały raj.

Przyroda, muzyka i wszystko, to co jest z tym ściśle związane żyje ze mną od dziecka.
Przez wiele lat, gdy wychodziłem z wędką nad rzekę natura pokazywała mi różne obrazy. Nie zawsze były to sielankowe sytuacje, ale z pewnością odcisnęły w mej pamięci niezapomniane wrażenia i widoki. W tej chwili z wędką wychodzę coraz rzadziej. Myślę, że już dojrzałem do tego aby zrozumieć, że konstrukcja, która jest stworzona aby życie istniało na naszej planecie, krok po kroku systematycznie jest niszczona.
Dlatego też już od kilku lat staram się przeciwdziałać, lecząc wirusy, oczywiście nie w pojedynkę. Należę do Stowarzyszenia Wędkarzy Internautów, inaczej mówiąc, -ludzi pozytywnie zakręconych. Jest to grono osób o wysokim poziomie odpowiedzialności, którzy tak jak ja, są wędkarzami i dla nich, tak jak i dla mnie, zdrowe środowisko wodne jest priorytetem. Dopiero później jest szczypta adrenaliny przy holu wymarzonej ryby, lecz robimy to w sposób aby jak najmniej szkodzić środowisku wodnemu.
Nie zaprzestaję tylko na tym Stowarzyszeniu. Aby cokolwiek do kogoś dotarło, trzeba być w różnych miejscach i w różny sposób tłumaczyć, bo nieodpowiedzialni ludzie, jak wiecie są różni i w różnych środowiskach społecznych...

A kiedy to wszytko się zaczęło?
Oj dawno ;)
Gdy miałem zbyt mało lat aby chodzić na samodzielne łowy widokowe, siadywałem w ogrodzie tuż przy ogrodzeniu z metalowej siatki. Płot oddzielał nasz kawałek poukładanej przyrody od rybnego stawu, który też został wykopany przez człowieka na jego własny użytek (PGR). Lecz staw był już nieco zaniedbany i porosła w około niego wierzba.
W tamtym czasie, gdy do lasu lub nad rzekę mogłem chodzić tylko ze starszym bratem lub z Ojczymem(moim przyrodniczym guru), ten staw z zakrzaczoną wierzbą był dla mnie kopalnią ptasich odgłosów i różnych sytuacji, które ptaki w codziennej krzątaninie mi stwarzały.
Tuż przy ogrodzie za tą polną drogą po prawej stronie domu, było coś bardziej kuszącego, tam przyciągała już magia klimatu z dużą dozą tajemniczości.
Gdy człowiek jest dzieckiem wszystko wydaje się o niebo większe niż w rzeczywistości, a co za tym idzie bardziej tajemnicze, aby nie powiedzieć straszne. Ale coś ciągnęło, ciągnęło nie tylko na mroczne ostępy bagien, ale i nad wspaniałą rzekę, która płynęła pięknymi meandrami tuż obok bagien i wykopanego stawu, gdzie pewien procent tejże wody przenikał utrzymując jednakowy stan wody w sztucznym zbiorniku jak i zapewne w pięknym niewielkim Olsie.
Wszystkie takie mniejsze i większe dziwy natury zagarniały moją dziecięcą wrażliwość ku sobie.
Oczywiście, że w mym życiu były różne sytuacje, nawet takie, które pokierowały mój wybór zawodowy całkowicie niecelnie i to czasami boli.
Dzisiaj mógłbym już tylko zrobić z przeszłości mały remanent i powiedzieć co by było gdyby...
Ale po co?
Z przywiązania do przyrody uczyniła się wielka pasja. Pasja, która jest ze mną przez cały czas.
Gdy pewnego dnia uświadomiłem sobie, że w świecie przyrody nic nie dzieje się bez przyczyny i stan natury nieustannie się zmienia, a obrazy mogą zostać już tylko w zawodnej mej pamięci, postanowiłem, że czas na dokument. Przecież już teraz nie widzę pewnych ptaków, które jeszcze blisko czterdzieści lat temu, gdy chodziłem z ojcem po łące zbierając pieczarki, wielkimi stadami z pod nóg wylatywały skutecznie strasząc małego chłopca. Teraz wspominam tylko znajomy furkot pięknych stad kuropatw, jest ich co raz mniej, jak i innych naszych dzikich braci.
Ktoś powie, no tak, ale jest tyle obrazów robionych przez ludzi, którzy "zjedli na tym zęby", więc po co ci to?
W jednym zupełnie się zgodzę.
Jest mnóstwo wielkich fotografów i jeszcze więcej lepszych ode mnie fotoamatorów, którzy robią wielką pracę aby pokazać danego zwierzaka w jak najlepszej pozie i w jak najlepszej jakości.
No tak, ale w przyrodzie nie dzieje się nic dwa razy, więc sytuacje, które oglądam gdzieś w naturze są niepowtarzalne i tylko moje!
Więc czyje zdjęcia są bardziej wskazane dla mnie? Moje, które daleko odbiegają od ideałów, czy te idealne, które zrobił je profesjonalista?
Z moimi jestem związany, nie tylko pamięcią, ale i emocjonalnie.
Nie mówię, że macie oglądać tylko swoje zdjęcia, bo to też byłoby bez sensu. Ja w swych zakładkach mam niejednego fotografa z najwyższej półki (moim guru to Cezary Korkosz), podziwiam ich za profesjonalizm, podziwiam za pasję jaką sobie wybrali, lecz staram się aby obrazy, które sam tworzę nie były kopią innych.
Bo każdy z nas widzi w tej pasji troszkę inaczej, każdy stara się aby to, co stworzył było na jakimś wymyślonym przez siebie poziomie , lub narzuconym.
Właśnie, każdy chce być tym naj..., zapominając, że liczy się nie tylko obraz, bo prócz obrazu jest jeszcze to coś...
To chwila, która pozwoliła jemu na utrwalenie tego jedynego, tej chwili nie da się sfotografować jej nie da się opowiedzieć.
Tą chwilę można jedynie czuć sobą...
Postaram się w niedalekiej przyszłości, przekazać wam to, co piękne w miejscu, gdzie nie zawsze wydawałoby się, że jest kolorowo.
Miejsce, które jest tak przeze mnie podziwiane i często pokazywane to przyległe tereny do jednych z największych spółek chemicznych w Polsce, to Zakłady Azotowe ANWIL.
"Azoty" - siła zatruwania, niszczenia, a nawet śmierci. Lecz tuż po przeciwnej stronie jest jeszcze potężniejsza siła, to SIŁA NATURY.
A od nie dawna ludzka świadomość, która się przyczyniła, aby pomóc przechylić szalę na stronę naszej przyrody.
Wydawałoby się, że w sąsiedztwie takiego zakładu nie powinno istnieć życie, a tu proszę, pełne zaskoczenie.
Dokładnie takie było, kiedy przeprowadziłem się w te okolice niespełna dwadzieścia lat temu. Ale to było kilkanaście kilometrów w dół rzeki, tam było przeświadczenie, że trucizna zapewne się rozwiała i nie doszła tak daleko.
Tak było kiedyś, lecz przeprowadzając się kilka lat temu do Włocławka i szukając mojej wymarzonej wyspy, nagle ukazały się z każdej strony znaki zakaz ruchu, a pod nimi tabliczka, "Nie dotyczy służb technicznych ANWIL".
Nie zważając na znaki, odnalazłem swój mały raj i do dziś krążę w nim poznając ten bogaty i unikalny świat przyrody.
Mój mały raj, niewielki teren, gdzie corocznie napotykam się na czarnego (Ciconia nigra), mówiąc cicho - Dzień dobry Książę...

Przez cały rok napotykam się na nawołującego w przestworzach bielika (Haliaeetus albicilla), siada na wysokiej topoli która rośnie na pięknej wiślanej wyspie.
Wpatruje się w toń leniwie płynącej wody aby coś z niej uszczknąć. Czasami przysiądzie na jednej z licznych kamiennych główek lub spaceruje po piaszczystym brzegu.
Widok, z którego serce śmieje się z radości, że jestem, widzę i wciąż czuję...
Ten, który widział moją galerię, z łatwością może się domyśleć, że są tam i moje białe Damy (Ardea alba) i nad wyraz płochliwe siwe (Ardea cinerea).
Jest wiele zwierząt, o których zapewne jeszcze będzie dane mi opowiadać.
Nie chciałbym pominąć tych największych, czyli pana łosia (Alces alces), który przechadza się z pobliskich bagien na kępy, odpocznie, ochłodzi się i dalej rusza na "moją" wyspę.
Po kilku dniach przebywania na wyspie, płynie dalej nurtem w kierunku drugiego brzegu, muszę przyznać, że jest to nie byle jaki wyczyn, w tym miejscy Wisła jest dość szeroka i kręci :)
Pozwólcie, że uśmiechnę się, byłem świadkiem takiego brodu przez rzekę i jest to niezapomniany widok, choć był to obraz bardzo daleki, ale jakże utrwalony w pamięci.
Zwierzęta to bardzo ważny element wspomnień, lecz aby była całość musi być tło.
A tam ono jest i przyciąga swym wyglądem niczym zaczarowany gobelin, tylko czasami w oddali na horyzoncie pokażą się nam wystające kikuty azotowych kominów, co skutecznie budzi nas z zapomnienia......

zapach

zapach 2011-01-22

" tej chwili nie da się sfotografować jej nie da się opowiedzieć.
Tą chwilę można jedynie czuć sobą..." ..to prawda

an36a

an36a 2011-01-22

:)Niedługo kazałeś nam czekać na kolejna relację:))) I dobrze:)))

henry

henry 2011-01-22

warto było poczytać.....
Umiesz opowiadac o tym co tak bardzo kochasz......naturę....
lektura wciaga... podpowiada obrazy.....
Juz kiedys dawno pisałeś.... dobrze ze wróciłeś do tego....
Pozdrawiam.

cymonek

cymonek 2011-01-23

Miałeś bardzo bogate w przeżycia i kolorowe dzieciństwo, do dzisiaj pozostało w Tobie tamto dziecko, pełne ciekawości, zachwytu i zasłuchania. Z biegiem czasu dołączyły wiedza, zrozumienie i umiłowanie...Nie zazdroszczę Ci tego wszystkiego, podziwiam i szanuję.
Moje"dziecko" jest podobne, noszę je w sobie i pielęgnuję, by nigdy się nie zestarzało, czego wszystkim nam podobnym i tu zaglądającym życzę :)
Okolice Włocławka znam, wiem , jak wygląda Wisła, co roku na wakacje tam przyjeżdżałam, stamtąd wywodzą się moje korzenie, gdzie nadal żyje moja Babcia Ukochana(prezentowana ostatnio u mnie z okazji Jej święta),tam mieszka większa część mojej Rodziny...
Tydzień temu przejeżdżałam obok Anwilu, o którym wspominasz,kiedyś ta miejscowość nazywała się Brzezie, dzisiaj to dzielnica Włocławka.
Patrząc na obszar jaki zajmuje i czym "przyozdabia", można by rzec-enklawa chemii...
A jednak, obok odnalazłeś swoją enklawę cudu - Ty - Dzi...

cymonek

cymonek 2011-01-23

A jednak, obok odnalazłeś swoją enklawę cudu - Ty - Dziecko Natury !
Pozdrawiam serdecznie...
...z ukołysaniem-G...

vomen

vomen 2011-01-23

fantastyczne to co piszesz i jak ....
cieszę się,że zamierzasz nam o tym opowiedzieć.....:)))
pozdrawiam :)

necia

necia 2011-01-26

:).....pozdrawiam serdecznie (dzięki za miłe słowa)

jaculka

jaculka 2011-01-28

Bardzo ładnie napisane.....z taką pasją...

energy1

energy1 2011-01-28

...ja myślę, że Twoje, że każdego z nas...bo choć mniej doskonałe niż zdjęcia mistrzów, nie obrobione w photoshopie oddają nasz sposób widzenia tego co wokół nas, bo przypominają te cudne chwile spędzone sam na sam z naturą, bo kiedy je oglądamy nadal słyszymy szum wody, czujemy powiew wiatru, ptaki nadal świergoczą nam radośnie w głowach, bo to nasz czas...i zgodzę się z Tobą, że warto też oglądać zdjęcia innych...choćby dlatego aby przez chwilę poczuć ich widzenie otaczającej nas przyrody...i cieszyć się ich odczuwaniem piękna...jak ja zawsze cieszę się Twoim :-)

margo74

margo74 2011-02-09

achh ;)) czytam to wszystko co piszesz i uśmiecham się, bo widzę oczyma wyobraźni Ciebie jako chłopaczka chłonącego wszystko dookoła, całą tą piękną przyrodę, i miejsca do których z pewnością wracasz
uśmiecham się bo zostawiasz ślad w każdym z nas, człowiek po prostu odchodzi stąd bogatszy ;)
dzięki wielkie za to !
pozdrawia cieplutko żuczek ;)

belaiza

belaiza 2011-02-21

takie dzieciństwo miało wielu z nas, niestety nie zapewniliśmy tego naszym dzieciom.Nie znają spokojnych ,długich poranków,leniwych letnich wieczorów,które im szybko upływają w towarzystwie komputerów i TV a nam na obcowaniu z naturą bo taka rozrywka tylko była nam dana na szczęście....

magdaa

magdaa 2011-03-06

W tej ciszy ! tak ucho natężam ciekawie ..
A.M.

sonyh50

sonyh50 2011-12-18

Cieszę się ze w tej walce nie jestem sam i być może jest nas więcej.
To dedykacja dla Ciebie Andrzeju od Andrzeja,-
http://www.youtube.com/watch?v=shnNLlplK5E

Pozdrawiam

jedre65

jedre65 2011-12-18

Dziękuję Andrzeju i Pozdrawiam serdecznie.

ewwwa

ewwwa 2012-11-03

Lubię tu wracać i czytać ,co tak pięknie opisałeś o swoich przeżyciach.....

dodaj komentarz

kolejne >