Wędrujesz plażą po miękkim piasku
Gdzie fale pieszczą nagie stopy
Gubisz swe myśli w szumiących muszelkach
Jakby przypadkiem, bo brak ochoty
Lato powoli już odchodzi
Za siódme morze i siódmą górę
Żegnane krzykiem nadmorskiej mewy
Odlatującej w burzową chmurę
W źrenicach oczu blask jantaru
Klamrami westchnień upięte włosy
Radość z uśmiechem tańczy na wietrze
Piękna syrenka z Neptunem bosym
I z echem fal już w głos powtarzasz
Zaklęć tysiące na przyszłe dni
Czułymi słowy kogoś oplatasz
Żeby mu spełnić najskrytsze sny