o Nancy

o Nancy

jest ona małym psem, yorkiem.
Ponoć yorki są w Polsce bardzo popularne i (aż głupio mi to pisać) modne.
Nancy wyszła ze swoją młodszą panią, Karoliną na spacer. Do osiedlowego sklepiku wejść nie mogła, więc dosłownie na chwilę została sama. W tym czasie ją bezczelnie porwano.
Jakiś podły człowiek szybko ją wziął i uciekł.
Oczywiście nikt nic nie widział, można by pomyśleć, że Nancy rozpłynęła się w powietrzu i nigdy jej pod sklepem nie było.
Pani i Pan Nancy rozpytali kogo się dało, porozwieszali ogłoszenia i czekali na odzew.
I jedna osoba się odezwała, kobieta twierdziła, że oferowano jej yorka w "okazyjnej cenie". Po nitce do kłębka trafiono pod właściwy adres. Jednak nikogo tam nie było:(
Po wielu próbach nawiązania kontaktu w końcu się udało. Pan Nancy pomiędzy domami zauważył pieska w typie Nancy, pobiegł się upewnić. Szybko ją rozpoznał i zawołam, a Nancy jak szalona pobiegła w jego kierunku i wskoczyła mu na ręce.
Zaczął wypytywać tego człowieka, który z nią spacerował skąd mają psa. Cóż, tamten był tak zaskoczony, że nawet nie udawał iż jest prawowitym właścicielem..
Okazało się, że jeden pijak sprzedał Nancy innym pijakom (bez obrazy, to po prostu suchy fakt).
Gdy pojawiła się Pani Nancy i ucieszona ją zawołała, to obcy sam stwierdził "to chyba faktycznie jest wasz pies". Po sugestii, że jak ma jakieś wątpliwości to można je rozwiać na pobliskim posterunku policji sprawa została szybko zakończona. Obcy pan odszedł w swoją stronę, a Nancy zadowolona pojechała do swojego prawdziwego domu.
Tam została od razu wykąpana i poszła do weterynarza na kontrolę.
Na szczęście poza pchłami i Jugryzieniami kleszcza nic nie było.

Byłem zbulwersowany takim złodziejstwem. Inna rzecz, że taki złodziej to w ogóle się nie bal Nancy, bo ona jest mała i nie miała się jak obronić. Mnie chyba nikt nawet by nie próbował porwać, a jakbym tylko się zorientował, że ktoś ma takie podłe zamiary, to pokazałbym swoją groźną twarz! (mam taką, a co, nie jestem do końca takim potulnym misiem).

dodane na fotoforum:

dag95

dag95 2010-07-07

Miałam dokładnie taki sam przypadek z moją suczką shi tzu.Byłam z córką w przychodni a piesek był przywiązany przed. W pewnym momencie na naszych oczach młodzi ludzie odwiązali ją i szybko uciekli ( niestety nie dogoniłam ich) wróciłam i poszłam do lekarki u której wcześniej była ta dziewczyna ( chłopak czekał na zewnątrz) pani doktor była na tyle uprzejma że podała mi adres z karty. Pojechałyśmy odrazu na policję ale nie chcieli się tym zajmować , w końcu po długich prośbach i płaczu mojej córeczki zgodzili się z nami pojechać pod wskazany adres. Na miejscu nikt nam nie otwierał....byłam zrozpaczona
Policja odjechała a my z córką postanowiłyśmy tam czekać przed blokiem. Po 3 godzinach stania wyszła w końcu pani z naszym pieskiem( pewnie matka tej młodej dziewczyny) zapytałam czy wie że ten pies jest kradziony i odebrałam swoją własność. Ona udała zdziwioną i nawet nie próbowała dyskutować. Policja oczywiście umorzyła sprawę ze wzdględu na niską wartość psa (500 zł) ale dla nas najważ...

dag95

dag95 2010-07-07

niejsze że ją odzyskałyśmy. Była to dla nas nauczka i już nigdzie jej nie zostawiamy przed sklepem. Pozdrawiam:)

maly52

maly52 2010-07-07

Witam! nie wiem jak nazwać ludzi, którzy tak się zachowują, ale dobrze,że wszystko jest ok...serdecznie pozdrawiam i życze miłego popołudnia i wieczoru...:)

gama1

gama1 2010-07-08

Kasiu, cieszę się bardzo, że tak zakończyła się ta historia:))

dodaj komentarz

kolejne >