WERONISIA-ŁASUCH NA SŁODYCZE:)

WERONISIA-ŁASUCH NA SŁODYCZE:)

Dawno, dawno temu był sobie chłopiec Sindbad,
który uwielbiał słodycze.
Na śniadanie jadł pączki,
na obiad watę cukrową
a na kolację czekoladki.
Pewnego dnia postanowił wyruszyć
w podróż dookoła świata.
Przyszedł na statek i odszukał kapitana.
Dzień dobry! - zawołał - Jestem Sindbad. Chciałbym zostać żeglarzem!
Dobrze - powiedział pan kapitan.
- Wezmę cię na pokład jeśli dasz radę podnieść marynarską linę.
Sindbad chwycił koniec liny i pociągnął
z całej siły.
Zrobił się czerwony i sapał głośno,
ale lina nawet nie drgnęła.
Niestety... - powiedział kapitan -
Jesteś za mały i za słaby na marynarza.
Sindbad bardzo się zmartwił.
Usiadł na kamieniu i zaczął płakać.
Nagle morze zapieniło się jak szampon. Piany przybywało i przybywało,
aż wreszcie wyszła z niej morska wróżka. Była zupełnie przezroczysta a w jej brzuchu pływały kolorowe rybki.
Czemu płaczesz Sindbadzie? - spytała.
Płaczę, bo nie potrafię podnieść marynarskiej liny - powiedział Sindbad.
Nie martw się - pocieszyła go wróżka. - Podpowiem ci, co masz zrobić.
Weź coś żółtego i coś brązowego,
coś czerwonego i coś białego,
coś zielonego i coś pomarańczowego. Zmieszaj to wszystko i przyrządź żeglarskie danie...
Hura! - zawołał Sindbad.
Pobiegł do sklepu i kupił kilogram czerwonych cukierków,
kilogram zielonych landrynek,
białe lody i żółtą lemoniadę.
Wszystko to wrzucił do garnka i wymieszał.
Trochę za słodkie... - skrzywił się
- Ale jak trzeba, to trzeba.
I zabrał się do jedzenia.
Potem pobiegł na statek i chwycił linę. Ciągnął i ciągnął, aż się przykleił.
Chyba zjadłeś za dużo słodyczy
- powiedział kapitan.
Odkleił Sindbada od liny i poszedł przygotowywać okręt do drogi.
Chłopiec wrócił do sklepu i zaczął się zastanawiać:

- Czerwone są buraki, zielony jest por, ziemniaki są białe w środku,
a żółta jest papryka!

Sindbad kupił wszystko co trzeba.
Zrobił pyszną zupę i zjadł ją ze smakiem.
A na deser schrupał kolorową sałatkę.
Od razu poczuł się silny jak słoń
i pobiegł na statek.
Ale okręt już odpłynął-
Tylko jedna lina ciągnęła się po plaży.
Zaczekajcie! - krzyknął Sindbad.
Złapał za linę i przyciągnął statek do brzegu.
Pan kapitan wytrzeszczył oczy.
Co to za siłacz?
To ja, Sindbad! Zabierzcie mnie ze sobą.
Oczywiście! - ucieszył się kapitan -
Od dawna szukam takiego zucha.
Sindbad wszedł na pokład i pożeglował
w świat.
A morska wróżka tańczyła na falach
i machała do niego przejrzystą ręką...
=======================
KOCHANI-SERDECZNOSCI DLA WAS,
oraz wspomnienia...
https://youtu.be/I4ADNoIhYCI

terecha

terecha 2011-04-26

Weronisia ślicznotka i jaką piękną ma torebkę...piękna jest piosenka i opowieśc....buziaczki dla Twojego serduszka...dla Ciebie,oczywiście też:)

henry

henry 2011-04-26

Fajna przypowieść.. a Twoja Weronisia jest przepiękna.!

majka54

majka54 2011-04-26

Weronisia sliczna mala Dama.Sloneczne pozdrowienia slę .

anina

anina 2011-04-26

Weronisia jesteś śliczniutka....Dzięki Marysiu za piosenkę -uwielbiam ją i Sławę Przybylską ,a i opowieść ładniutka dla Tadków niejadków:))))Pozdrawiam****

alkaa

alkaa 2011-04-26

Śliczna bajeczka ..taka dydaktyczna...dla Weronisi...

zenith

zenith 2011-04-28

Pozdrawiam Weronisiu - sliczna jestes...:)

ma1ma

ma1ma 2011-04-28

śliczna panienka...super bajka...

dodaj komentarz

kolejne >