Meee i Goran lato '12 .

Wakacyjne, kolejne ;)
Męczę dalej ;)
Jutro dodam kolejne, bo "troszkę" ich jest ; ))
Lipa jakaś.
Nie mam co ze sobą zrobić. Autentycznie.
napisałabym jakąś notkę o Fifi i wgl ale za bardzo nie mam weny, chociaż?
Niech będzie.

No więc jak wiecie, Fifi moja felińsko szetlandza mieszanka. <3
Pierwsze odwiedziny, to był szok. Koń przestraszony, cały w strupkach od pogryzienia. Obdrapania. Nie dało się jej dotknąć, reagowała, odskokami, nagłymi ruchami, spłoszeniami. Zaczynałyśmy delikatnie, od dotykania, czyszczenia, dotykania przedmiotami, do ogłowia. Okolice uszu, dotknięcie jej graniczyło ze zgonem na miejscu, i konia i człowieka. To był szał, piski podskoki. Była i jest strasznie czuła w miejscu uszu.Po pewbym czasie doszłyśmy do porozumienia, pierwsze prowadzanie, podawanie nóg. Następnie długo i cierpliwie wyczekiwana-lonża.To był szał, bryki, dęby, kocie grzbiety, istny szał! po prosu, autentycznie i zwyczajnie istny szał. Potem druga lonża, lepiej, trzecia,czwarta piąta z owijkami. Szósta z siodłem, siódma, ósma, dziewiąta i dziesiąta. Na jedenastej zaczynałam się przewieszać, zero reakcji. na piętnastej wsiadłam. Zero reakcji. Koń super, na łydkę ruszyła, co było zadziwiające. Potem zaczęły się intensywne jazdę, początki skoczków. Zaczęłyśmy bawić się z ziemi i dzisiaj widać efekty, mój mały kucyneczek jest najwspanialszym kucykiem na świecie <3 Kocham ją i przenigdy nikomu nie oddam :))

amen!