Panna Kurka z pewnej wsi
Szła w ogrody wąchać bzy,
A za Kurką szedł trop w trop
Kogut - czyli kurzy chłop;
No i było to w sam raz,
Bzów wąchania trwał już czas.
Słodki już przeminął maj,
Kurka zniosła kopę jaj,
Lecz Pan Kogut się nie stara,
Jakby sobie robił „jaja”
I drań niby nie pamięta,
Że z tych jaj będą pisklęta.
Kurki dzieci słychać gdak,
No a Kurka myśli tak:
Już urządzę tego „ptaka”,
Myślał, że mi da drapaka.
Niech nie mówi, że jest święty -
Będzie płacił alimenty.
Czy to w mieście, czy na wsi,
Tak się dzieje - „c'est la vie”.