Barani Kopiec w Sosnowcu

Barani Kopiec w Sosnowcu

Przy ulicy Popiełuszki, w dzielnicy Zagórze, na samiutkim szczycie wzniesienia, widnieje tajemniczy kopiec zwieńczony krzyżem.
Pomimo istniejacej wokół gęstej zabudowy, miejsce to nadal pozostaje puste i niezabudowane.
Prawdopodobnie z powodu legendy.

Pani Jadwiga Mieroszewska, żona hrabiego Józefa Mieroszewskiego, właściciela dworu w Zagórzu,
postanowiła zbudować nowy kościół nieopodal ich posiadłości.
Upatrzyła sobie miejsce na stoku, niedaleko antycznego kopca (teraz wiemy, że jest to grodzisko średniowieczne).
Pan hrabia natomiast upierał się, co by zbudować światynie na samym szczycie góry.
Spory i kłótnie małżonków ciągneły się w nieskończoność.
W końcu pan Józef, jako zarządzający, rozpoczął któregoś dnia przygotowania do budowy w upatrzonym przez siebie miejscu.
Poswięcił plac pod budowę, zgromadził kamienie, materiał na zaprawę, spędził ludzi do kopania fundamentów, zamówił murarzy.
Jednak co robotnicy przygotowali za dnia, nocą zostawało rozniesione na wszystkie strony wziesnienia. Caly dzień trwało porządkowanie gruzowiska i znoszenie materiałów z powrotem na miejsce.
W kolejne noce hrabia wolał nie ryzykować - rozstawił warty. Jednak na niewiele to się zdało. Wartownicy uciekli w popłochu, kamienie ponownie rozrzucono, a wystrzaszeni ludzie poinformowali pana Józefa o stadzie wielkich baranów, które na rogach roznosiły głazy po całym wzgórzu.
Hrabia natychmiast postanowił sam sprawdzić tą niesamowitą historię, w pośpiechu udał się więc na plac...i na własnej skórze poczuł baranie rogi. Jeden z baranów bodnął hrabiego tak mocno, że wywinął on koziołka.
Poobijany pan Józef zrezygnował po tej przygodzie z budowy kościoła na szczycie wzgórza i zgodził się na postawienie światyni w miejscu wybranym przez swoją małżonkę, Jadwigę.
Z kamieni przeznaczonym na budowę kościoła usypano kopiec, a na jego szczycie postawiono krzyż.
Nocny atak demonicznych baranów nigdy się już nie powtórzył.

Pan hrabia jednak źle zrobił, ustepując swojej żonie, bo kobieta wybrała na budowę świątyni teren stojący dokładnie na ogromnym uskoku tektonicznym, ciągnącym się od źródeł Potoku Zagórskiego, aż do rejonu dzisiejszej ulicy Szenwalda, odznaczającym się w terenie jako wyraźna stromizna.
Przez taka lokalizację dzisiejszy kosciół św. Joachima się sypie, pęka i wymaga ciągłych remontów.

źródło:
https://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=24&t=5648

dodane na fotoforum:

minutka

minutka 2011-09-16

....piękna legenda...

zorro79

zorro79 2011-09-16

ładne

micha3

micha3 2011-09-17

Ciekawa legenda...super całość-gratki...

bogmit

bogmit 2011-09-21

Piękne ujecie, gratuluje :)

sunaj

sunaj 2011-09-29

Znam .....znam.....:-)

harna7

harna7 2011-09-30

płonący krzyż...

dodaj komentarz

kolejne >