Hemingway i Kuba

Hemingway i Kuba

Stosunek Hemingwaya do rewolucji kubańskiej nadal budzi gorące spory, albowiem zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Fidela Castro uważają, że opowiadał się po ich stronie. Sam artysta trzymał się z daleka od artystycznego środowiska Hawany i w swej przybranej ojczyźnie nie zabrał głosu w tej kwestii.

Swoje opinie zachowywał dla przyjaciół. Biografowie zgodnie twierdzą, że miał serdecznie dość zmian wprowadzanych na Kubie przez Batistę (zwłaszcza że w 1958 roku rządowi żołnierze zastrzelili jego psa). Był wyraźnie poruszony dramatem wojny partyzanckiej oraz postaciami Fidela i Che Guevary. „To dobra rewolucja, uczciwa” – pisał do przyjaciół. A po ucieczce Batisty komentował: „Oto odchodzi sukinsyn”.

W roku 1960 mówił w rozmowie z przyjacielem: „Sprawy w Fince są pod kontrolą. [.] Ale atmosfera pod rządami Castro to co innego. Nie jest dobrze. Wcale nie jest dobrze. Nie wiem, jak to będzie, kiedy wrócę do pracy w styczniu, a najbardziej pragnę właśnie powrócić do pisania. Ufam w Chrystusa, że Stany nie skończą z importem cukru. To by było całkowite zerwanie. Oddanie Kuby w ręce Rosjan. Nie uwierzyłbyś, jakie zaszły zmiany. Na dobre i złe. Cholernie dużo na dobre. Po Batiście niemal każda zmiana musi być korzystna. Ale narastają nastroje antyamerykańskie. Wszędzie. To niepokojące. Jeśli pójdzie na całego, wysiudają mnie stąd”. (A. E. Hotchner, Papa Hemingway. Wspomnienia, dz. cyt., ss. 273-274)

W tym samym roku doszło do jedynego spotkania pomiędzy Castro i Hemingwayem. Spotkanie miało miejsce na zawodach wędkarskich w Hawanie. Fidel wygrał mnóstwo nagród, a Hemingway wręczał trofea. Długo rozmawiali. Podobno o marlinach.

Po śmierci pisarza Castro towarzyszył wdowie po nim, Mary Welsh, do ich domu skonfiskowanego przez rząd, aby mogła odzyskać pamiątki i dokumenty.