Jan Kochanowski siedzi pod lipą i cierpi,
bo już od dłuższego czasu nie ma natchnienia.
Wtem zobaczył unoszącą się nad nim muzę i woła:
- Muzo! Muzo! Chodź no tutaj! Podpowiedz mi coś, bo mnie skręci.
Dzieciaki w szkole nie będą miały się o czym uczyć, jak czegoś nie napiszę.
Wena pochyliła się do ucha Kochanowskiego i coś zaszeptała. On na to:
- Spadaj, to już było! Wymyśl coś lepszego.
Muza znów się nad nim pochyliła, zaszeptała, a Kochanowski znowu:
- Muza, nie cuduj, tylko coś wymyśl, bo ci kurde przywalę.
Muza znów się nad nim pochyliła i znów coś zaszeptała. Na twarzy Kochanowskiego zajaśniał uśmiech. Mówi z zachwytem:
- A ty wiesz? To może być naprawdę dobre!
Kochanowski wyjmuje sztylet i z błyskiem w oku krzyczy spod lipy,
w stronę dworu:
- Urszulka! Chodźże prędziutko do tatusia!
dodane na fotoforum:
omena53 2008-05-06
Witaj Marysiu......super usadowił się ten tulipan......a Ty to wypatrzyłaś......pozdrawiam serdecznie......:)
norcia 2008-05-06
Każdego ranka, po przebudzeniu, otrzymujemy kredyt w wysokości osiemdziesięciu sześciu tysięcy czterystu sekund życia na dany dzień. Kiedy wieczorem kładziemy się spać, niewykorzystana reszta sekund nie przejdzie na następny dzień; to, czego nie przeżyliśmy w ciągu dnia, jest na zawsze stracone, pochłonięte przez wczoraj. Każdego następnego ranka rozpoczyna się ta sama magia, znowu otrzymujemy taką liczbę sekund życia i wszyscy zaczynamy grać w tę nieodwracalną grę: bank może zamknąć nam konto w najbardziej nieoczekiwanym momencie, bez żadnego ostrzeżenia – w każdej chwili może zatrzymać nasze życie.
marta07 2008-05-06
pięknych snów a jutro duzo słoneczka:))
blaack 2008-05-06
...niezła kompozycja....tulipan w agawie chyba :))..pozdrawiam