Obserwowałam szpaczy domek w trakcie budowania tegorocznego gniazda. Szpaki uwijały się naprzemiennie znosząc do niego różne piórka, źdźbła traw, kawałki słomy, gałązki.
W pewnej chwili nadleciał pan szpak ze sporych rozmiarów gałązką tui (he he - pisze się tak samo jak niemieckie biuro podróży). Niestety, nie zdązyłam tego uwiecznić. Czekałam z nastawionym aparatem. Wkrótce nadleciała pani szpakowa. To, co miała w dziobie, upuściła na ziemię. Sama wgramoliła się do budki i po chwili wyrzuciła z gniazda właśnie tę aromatyczną gałązkę. Co się tam potem działo, to tylko szpaki wiedzą