nareszcie deszcz....ale nie taki malutki...wczoraj wieczorem grzmoty i blyski,az szyby dzwonily i kablowki nie bylo:)....ulewa wielka.....ok polnocy troche oslablo i zasnelam...ok.2:30 obudzil mnie jeden grzmot.......udalo sie znowu zasnac,ale o 5:00 moje kudlate szczescie zachcialo isc do toalety...no i pancia na pol spiaco w pizamce spacerowala po dworze:).....dobrze,ze jeszcze ciemno bylo i chwilowo deszcz nie padal...ale blyskalo gdzies daleko.......probowalam zasnac,ale tak mnie ten spacer ozezwil,ze juz przed 7:00 wstalam,bo zasnac sie nie udalo.....pewnie popoludniu padne:)