Sarny spokojnie bez oznak zaniepokojenia obgryzały pączki wierzbowe, a ja ukryty w zagłębieniu ziemi mogłem je obserwować.
Po chwili okazało się że są jeszcze dwie tylko troszkę głębiej w nawłoci.Nie mam pojęcia jak długo je obserwowałem, czas w tej chwili nie miał znaczenia. Gdy już nacieszyłem oczy piękną sceną to powolutku, po cichutku wycofałem się. Już z bezpiecznej odległości osłonięty zasłoną krzaków widziałem jak sarny nadal spokojnie obgryzają gałązki.