„O ósmej na arce” – rzecz o pingwinach i Arktyce – nabrała przekornie dość komicznego wymiaru zagrana w realiach upalnego czerwcowego popołudnia. Ustawiona jak na plaży scena i widownia stały się patelnią, na której w płomieniach słońca prażyli się aktorzy i widzowie. Nie wszyscy z publiczności wytrzymywali ten żar. I nie pomógł nawet śnieg i arktyczny wiatr, które dopełniały efektów specjalnych widowiska. Całość podobała się. Widzowie przerywali sztukę oklaskami, zwłaszcza po piosenkach. ...Dziynkujymy...:):)