****

****

Pozdrawiam i życzę zdrowego i przyjemnego weekendu !

****
Jonasz Kofta - "Moja wolności" (muz. Georges Moustaki), Audio 1968
Moja wolności, ja tak chroniłem cię -
najdroższy swój talizman.
Moja wolności, ty nauczyłaś mnie
odchodzić, jak meżczyzna,
Byle stąd, byle gdzie,
wciąż oddalał się kres
tej wedrówki przez czas,
tej wedrówki po nic.
Jeszcze z tobą dzień być,
w oczy wiatr - to twój znak..
https://www.youtube.com/watch?v=QH4xq3ZFk3Y&list=RDQH4xq3ZFk3Y&start_radio=1&t=14
W 1981 w życiu artysty nastąpiło kolejne załamanie. Był rozczarowany sytuacją polityczną w kraju. Snuł się po mieście, popijał, nie dbał o zdrowie.
Jesienią 1982 niewielki guzek za uchem Jonasza został zdiagnozowany, jako rak ślinianek. Jonasz poddał się operacji, przechodził radioterapię.
Cierpiał, nie miał apetytu, ale mimo to wciąż pisał.
Wkrótce znowu zaczął znikać z domu. Krążył po melinach i znajomych.
"Mówią podobno, że mam raka, a przecież nie chodzę tyłem" - tę autoironiczną wypowiedź satyryka zanotował pod datą 19 stycznia 1983 Krzysztof Mętrak w swoim "Dzienniku".
"Tak naprawdę, Jonasz umarł w SPATiF-ie.
4 lutego 1988 umówił się ze znajomą dziennikarką na wywiad. Zamówił golonkę, i mięso utknęło w spalonym kobaltem gardle. Stracił przytomność, zrobiła się afera" - napisał Janusz Atlas w książce "Atlas towarzyski".
Powstał skrzep w mózgu, powodujący śpiączkę, z której artysta już nie wybudził się.
Po ponad dwóch miesiącach w śpiączce, 19 kwietnia 1988 Jonasz Kofta zmarł. Miał zaledwie 45 lat.
Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
R.I.P. [*]
12 listopada 2019 ukazała się biografia "Jego portret. Opowieść o Jonaszu Kofcie", autorstwa Piotra Derlatki.
"Mówił, że jego warsztat twórczy to najtańszy długopis, bo często je gubi, i parę zwiniętych w kieszeni kartek, a najlepsze utwory pisze, kiedy jest czymś zaskoczony. A pisywał dla największych - Hanny Banaszak, Zdzisławy Sośnickiej, Maryli Rodowicz, Ireny Santor, Łucji Prus, Michała Bajora, Czesława Niemena, Jerzego Połomskiego.
Dziś nikt z nich nie chce przyznać się, że był w SPATiF-ie, kiedy Kofta dusił się.
Indywidualista, dla którego najważniejsza była twórcza wolność, niezależność i dystans do świata. Dystans na pograniczu nieodpowiedzialności, bo pijał za dużo, nie dbał o zdrowie, i często nie dotrzymywał zobowiązań, podjętych w euforii życia towarzyskiego. Bywało, że znikał z domu, gdzie zostawiał żonę i syna, zmagających się z codziennością i jego zobowiązaniami" (swiatksiazki.pl).

"Pamięci Jonasza Kofty", Audio 2015
Tommy Thor - vocal
Piotr Bajus - guitar
Robert Bielak - violin
Roman Galoch - bass
Marcin Orzechowski - drums
https://www.youtube.com/watch?v=Q7TP2r7QUr0
"Czy chciałbym wyryć swoje imię":
Czy chciałbym wyryć swoje imię
na gładkich lustrach wód leniwych?
W przejrzystym, głębinowym zimnie,
nieczuły istnieć i szczęśliwy?
Szczęśliwy, bo płynący wiecznie,
szczęśliwy, bo bez granic.
Od źródła aż do ujścia w przestrzeń,
objęty czasu ramionami.
Nie dla mnie kryształowa trumna -
życia od siebie nie oddzielę,
bym w jasne słońce patrzeć umiał
okiem rozwartym, jak topielec.
Ja jestem ciekaw swojej śmierci.
I jednym tylko siebie trwożę:
gdy serce pęknie mi na ćwierci,
już wiersza o tym nie ułożę" (Jonasz Kofta).

(komentarze wyłączone)