Kawki bardzo swoich dzieci pilnują. W zeszłym miesiącu kawka mi Su zaatakowała. Podleciała do niej od tyłu, lotem ślizgowym i tuż nad jej głową lot zniżyła i cios w głowę dziobem jej wymierzyła. W pierwszej chwili byłam oburzona i zaskoczona, Bo Su na smyczy była. Później zaczęłam zajście analizować i doszłam do wniosku, że niedaleko musiał podlotek wylądować i rodzic na sobie postanowił całą uwagę skupić i ewentualnego napastnika przegonić:)
flossy 2010-07-15
...ale ciekawe zdarzenie....mogło się żle dla Su skończyć