Kruk zwyczajny (corvus corax)

Niestety nie mam zdjęcia kruka mojego autorstwa, a chcę dwa słowa o nim powiedzieć. Zacznę od marzeń. Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć zaprzyjaźnionego kruka. Takiego, który żyje na wolności, a mnie odwiedza. Ale, żeby to marzenie się zrealizowało, musiałabym mieszkać bliżej lasu i nie w bloku mieszkalnym (przynajmniej tak mi się wydawało). I tak sobie to marzenie do jakiejś szuflady wrzuciłam. I oto idę dzisiaj na poranny spacer z psami (trasa codzienna poranna, wzdłuż bardzo uczęszczanej linii kolejowej). Aż tu nagle zza płotu, tak na ucho ze dwa metry ode mnie, słyszę kra, kra, kra. Krukowatych w okolicy dużo, kawki, gawrony, sroki, sójki a nawet wrony, więc w pierwszej chwili chciałam to krakanie zignorować, ale ono jednak było inne, więc wróciłam i przez szpary w płocie usiłowałam zwierzę dojrzeć, ale znikło bo tam jakieś trawy, chaszcze. odeszłam trochę, myśląc, że się ujawni a ono zaczęło wydawać dziwne odgłosy, które z cietrzewiem mi się kojarzyły, tylko donośniejsze. W atlasie doczytałam, że to było kulong, kulong i rzeczywiście coś takiego można tam było wyłowić, ale zwierzę nadal było ukryte przed moimi oczami, chociaż śpiew zaczął dochodzić z drzewa, pod którym to wszystko się toczyło i w momencie, kiedy już chciałam odejść ptaszysko z drzewa wystartowało i w kierunku słupa kolejowego poleciało. Od razu widziałam, że to potężniejsze od gawrona (na zamieszczonym skanie widać także tą różnicę). Usiadł na słupie, jeszcze kilka razy kra, kra, kra zaśpiewał i odleciał w kierunku Muchowca, ale gdy do domu wracałam, to z oddali do mi owo "kra, kra, kra" towarzyszyło, jak na załączonym filmiku:
https://youtu.be/YrnqcW-J580