i droga do kolejnego jeziora

i droga do kolejnego jeziora

Ciągle zapominam wspomnieć o krystalicznie czystej górskiej wodzie i powietrzu porannym- rześkim i krzepkim:) Pogoda, jak to pogoda wysoko- raz góry spowite chmurami ukazują się tylko na chwilę i gubia się w puchu, raz kropi deszcz, zaraz potem robi się cieplej i ziemia paruje i jedziesz we mgle. Wahania temperatury byly dość znaczne- poranki na przykład z trzęsącymi zębiskami 9 stopniami, a koło drugiej po poludniu- stopni 27 ( a może i wiecej, bo jak siadałeś na rozgrzanych siedzeniach w aucie- tyłek nieomal skwierczał!)
Kanada, ta tu, pachnie chwilami żywicą jak u Fiedlera, choć częsciej pachnie ziołami i dzikimi różami, które są kwiatkiem prowincji Alberta.
Słowo wyjaśnienia- kazda prowincja, podobnie jak każdy stan Unii, ma swoje godło, hymn czy pieśń, motto, ptaka czy zwierze i roślinę. Czasem są to zaskakujące wybory- w Alasce stanowym kwiatkiem jest niezapominajka- której nie widzieliśmy wcale. Za to kiprzycy były całe fioletowe łąki. Tu- wybór nie dziwi- dzikie róże ( pachnące jak pączki mojej Babci) rosną wszędzie.

dodane na fotoforum: