już gotowe, ale jeszcze nie pocięte i bez cukru

już gotowe, ale jeszcze nie pocięte i bez cukru

Halka zauważyła papierowe stożki w których dostajesz churro. To też część tradycji i całe szczęscie, że nie ma tam żadnego plastiku! Dostajesz w jedną łapę zwijkę z churro, w drugą serwetkę i chrupiesz idąc ulicą Hawany dalej. Źle wyostrzyłam, ale to z przejęcia i lekkiej trudności utrzymania wszystkiego na raz w dłoniach ;)

P.S.
Wszystko, co widziałam było bardzo czyste, porządnie przygotowane i nie było cienia wątpliwości, że zjem ze smakiem churros ( żałuję dziś, że wracając z placu katedralnego nie zatrzymaliśmy się na jeszcze jedną porcję!!) Nasz kierowca ,Jodanis, zna producenta churros. Kiedy czekaliśmy na nasze- panowie ucięli sobie pogawędkę ( po hiszpańsku, rzecz jasna) i potem, po drodze Jodanis zrelacjonował jej fragmenty. Okazało się, że sprzedawca wystąpił o licencję, żeby otworzyć kolejny punkt ulicznej sprzedaży. Prywatna inicjatywa jest na Kubie potwornie ostro regulowana. Od kiedy sprzedawca złożył podanie- miał dziesiątki " nalotów" speców od czystości, żywności, bezpieczeństwa, etc etc i za każdym razem nie mieli się do czego przyczepić. Koniec końców licencja została wydana, ale...na punkt w miejscu z dala od atrakcji turystycznych! Tuż obok niego za to wyrósł "państwowy" producent churros. Ludzie omijali go z daleka, nie dlatego, że turyści mają "siódmy zmysł" i wiedzą, kto jest kto, tylko dllatego, że wszystko wyglądało na zaniedbane i brudne, ciągle czegoś brakowało , ciacha często były przypalone , a przestoje trwały w nieskończoność. Mimo tedy zabiegów władz- prywaciarz przetrwał, a konkurencja poszła z torbami. Niestety, "nasz" sprzedawca zrezygnował z otwarcia drugiego punktu sprzedaży. Miał bowiem tam szanse powodzenia równe Eskimosowi sprzedającemu lód na Grenlandii.

christi

christi 2018-01-24

a do tego jeszcze goraca czekolade..... pycha.

halka

halka 2018-01-24

Szkoda,że nie miałam okazji spróbować tego przysmaku.
Powiem Ci szczerze,że już sam widok w jaki sposób oni przyrządzali i jakimi "narzędziami" posługiwali się robiąc takie "uliczne jedzenie" odstraszał mnie od próbowania.Ale tutaj wygląda to wszystko bardzo przyzwoicie.

ewjo66

ewjo66 2018-01-25

no dobrze...ale co na to sanepid?...jeśli w ogóle taka instytucja istnieje na Kubie?...
pamiętam jak kiedyś mieliśmy mały bar - to ludzie z sanepidu juz nie wiedzieli do czego się przyczepić to kazali nam wymienić płytkę w podłodze bo się rzekomo ruszała...albo flaki były za gęste...:-)))))))))))))))

dodaj komentarz

kolejne >