Czas rozprostować nogi, zatankować i może coś zjeść. Szybko zorientowaliśmy się, że na wszelki wypadek warto mieć coś do jedzenia w samochodzie. A, że początkowo jechaliśmy przez Quebec, zaopatrzyliśmy się we francuskie serki i pasztety. Temperatury były tam bardzo niskie (nad ranem któregoś dnia było +3 C), nie musieliśmy się martwić. Mieliśmy też ze sobą podróżną "lodówkę", ale nawet nie używaliśmy lodu.