smutna historia o makach:
kiedyś mieszkałem w takim satelitarnym mieście Orleans, 20 km od Ottawy. miałem tam znajomych Polaków, małżeństwo, ona inwalidka, on niewidomy, dwójka dorastających fajnych dzieciaków. bardzo porządni ludzie, mimo fizycznych problemów pomagali wszystkim jak tylko mogli. pamiętacie w Polsce na wsi łany pszenicy czy innych zbóż z pięknymi czerwonymi makami to i ówdzie. Zosia zasiała maki, żeby mieć wspomnienie Polski. wyrosło kilka kwiatków. pewnego pięknego dnia podjechaąy 3 radiowozy policzjne z ekipą w pełnym rynsztunku i po przesłuchaniu kazali natychmiast zlikwidować maki. dlaczego? bo z tego robi się opium... Zosia była zdewastowana. ja do dzisiaj nie mogę zrozumieć głupoty ludzkiej