Obserwowałem go przez trzy dni,bo akurat
jego rewir był w lasku, gdzie zrobiłem zasadzkę
na Dzięcioła czarnego.Przylatywał na to drzewo,
siadał na suchym konarze przy pniu i walił
jak z /pepeszy/oddając serię co jakąś minutę.
Bębnienie było bardzo donośne a to dzięki
temu ,że siedział u nasady konara,-a ten
działał jak przekaźnik drgań,właśnie na
długim końcu.Zrozumiałem to jego siadanie,-
ale przecież on do szkoły na fizykę nie chodził,
skąd wiedział, że tłumił by drgania konaru
siedząc na cienkim końcu ?
Drgania tego konaru,to jak struna.