Stefan.
4-miesięczny buhajek rasy Limousine.
Zaczął już troszkę szaleć, zatem przyszedł czas.
Dziś przeprowadziliśmy kastrację delikwenta.
I powiem tak...
Kto nie zalewał byczych jaj w słoiku wódką Bols, na parkingu pod Biedronką, ten nie zna życia...
(Jeden facet, gdy zauważył, że przed samochodem bezceremonialnie otwieram pół litra i wylewam zawartość przed siedzeniem pasażera, aż wyszedł z auta, żeby popatrzeć, co ja u diabła wyczyniam... ;) )
Nalewka na Stefanie 40 volt przegryza się właśnie na moim tarasie (bałam się umieścić w lodówce, żeby Piotr nie zeżarł...).
Potem formalina w ruch i mamy preparat. Nie, żebyśmy zamierzali konsumować na zajęciach, nie nie...
Życie bywa brutalne, po prostu.
Ale dzięki zabiegowi Stefan - który osiągnie docelowo wagę jakieś 1,5 tony - będzie nadal naszym słodkim misiakiem.
I nikogo nie zaatakuje.
stachs7 2017-03-09
A już pomyślałam,że będzie nalewka wzmacniająca dla panów,skuteczniejsza od niebieskiej tabletki "godzina przed"!
tuniax 2017-03-09
Co Ty, on jest czyściutki i mięciutki jak kaczuszka. :)
Na nogach ma ciemniejszą sierść.
stachs7 2017-03-09
Tylko nie kaczuszka,proszę.