Obecny na zdjęciu drapak wyraźnie chylił się już ku upadkowi Chińszczyzna z allegro - moje koty skazały go na śmierć właściwie już po pierwszym roku użytkowania.
Wylądował na tarasie w celu zakatowania go do reszty i maksymalnego skrócenia agonii, nad czym koty i warunki atmosferyczne usilnie pracowały.
Już miałam go wyrzucić, gdy zainteresowała się nim koleżanka, która ma w domu chłopa vel złota rączka (farciara!).
Dziś został rozkręcony i zabrany do renowacji (drapak, nie chłop, ofkors), dzięki czemu zdobędzie swoje drugie życie i uszczęśliwi niejaką szylkretę Lunę. :)
Luna - w przeciwieństwie do mco - jest gabarytów skromnych, zatem drapak, po reanimacji, posłuży jej lata całe. :)
Na otarcie łez przypomnę, iż moje kociaste mają w domu drapak Rufi, który zajmuje znaczną część salonu i po latach pięciu wygląda jak nówka nieśmigana. ;)