gdziekolwiek jesteś, skoro cię tutaj nie ma. jakkolwiek przecież po prostu istniejesz. karmisz swoją ciszą kolejny poranek. nie pozwól mi odejść w takie pełno, jak i puste nigdzie. jest tyle ciebie w gdzieś, o którym nic nie wiem. może kiedyś mi się tu ziścisz. może kiedyś mnie zapragniesz tak do utraty ust. by wciąż nie czekać.