Hrabia Konstanty Zamojski uchodził za dziwaka. Nie interesowały go karty, rauty i bale, pasjonowało za to zbieranie dzieł sztuki. Mówiono, że hrabia biegał z linijką po paryskich galeriach i kupował obrazy na metry, żeby dopasować je do połaci ścian. Są to z reguły kopie oprawione w bardzo cenne ramy. W pałacu były też oryginały, m in. dwa płótna Matejki, które wywiezione przez właścicieli do Warszawy spłonęły w powstaniu.