Jak to było z higieną w Łodzi na przełomie XIX/XX.?

Jak to było z higieną w Łodzi na przełomie XIX/XX.?

Największą łódzką łaźnię wzniesiono w południowej części miasta przy zbiegu ulic Rzgowskiej oraz Dąbrowskiego. Zaprojektowana została w 1953 roku przez A. Gałązkę, w pracowni Miastoprojektu Północ – Wschód, a oddana do użytku w 1956 roku. Skoro w latach 50. miasto decydowało się na budowę ogólnodostępnej łaźni, to znaczy to, że bardzo znaczna ilość mieszkań pozbawiona była dostępu do wody z wodociągu i łazienek.
Niestety odbijały się czkawką zaniedbania jeszcze z okresu gdy Łodzią zawiadywały władze carskie na czele z renegatem Pieńkowskim. Gdy w 1885 r. Łódź osiągnęła 108.000 mieszkańców inżynierowie Słowikowski i Bronikowski przedłożyli projekt koncepcji wodociągów. Został on niestety zarzucony. Gdy w 1900 r. mieszkańców było już 310 tys. pod naciskiem ludności, lekarzy i społeczników Pieńkowski zlecił opracowanie koncepcji wodociągów i kanalizacji angielskiemu inżynierowi W. H. Lindleyowi i znowu utonął on w przepastnych biurkach rosyjskiej administracji miasta. Dopiero po odzyskaniu niepodległości od 1925 r. rozpoczęto jego realizację - na pierwszy ogień poszła budowa kanalizacji a wodociągów nie uruchomiono do wojny.
A jak radziła sobie ludność? Tylko niewielka część luksusowych kamienic wyposażona była w lokalną sieć wodociągową - do zbiornika usytuowanego na najwyższej kondygnacji z reguły nad klatką schodową pompowano wodę dowożoną beczkowozami. Spływała ona potem grawitacyjnie do mieszkań a ścieki do szamba. A biedniejsi - po mieście jeździły beczkowozy z wrzątkiem, z których za niewielką opłatą można było wypożyczyć balię na czas kąpieli i kupić kilka wiader ciepłej wody. Na co dzień nie myto się zbyt dokładnie musiała wystarczyć miednica stojąca na taborecie w kuchni. Gruntowna kąpiel odbywała się raz w tygodniu - zwykle cała rodzina korzystała z tej samej wody, myjąc się w ustalonym porządku: pan domu, pani a na końcu dzieci.
W 1939 r. tylko w co 12. łódzkim domu była łazienka.

olgad

olgad 2014-11-30

Ciekawie... Nawet ciężko wyobrazić sobie... dom w mieście i bez łazienki :)) Ale wiem, że i teraz tak bywa...

lidia23

lidia23 2014-11-30

bardzo ciekawie opisałeś:)
ludziom się kiedyś ciężko żyło ale że nie znali czego innego to i tak nie byli z tytułu braku łazienek nieszczęśliwi..

olalli

olalli 2014-11-30

Ładny budynek łaźni i ciekawie opisałeś tą higienę z tamtych lat
ale jakoś ludzie nie narzekali i radzili sobie ,żyli na miarę tych lat...

hellena

hellena 2014-11-30

To prawda,jeżdziłam co tydzień do łaźni,a nie daj boże w sobotę,kolejki były niesamowite.Na przykład żeby dostać się do wanny to trzeba było długo czekać,nieco mniej ludzi szło na natryski,tam szło szybciej,ale tak czy siak swoje trzeba było odczekać.Będąc dzieckiem tak było z myciem w balii albo dużej misce i faktycznie kąpiel co tydzień.Z zazdrością patrzyłam na bloki gdzie była bieżąca woda,wanna i kaloryfery ,a my mieszkaliśmy w jednej izbie 4 dzieci i rodzice.

hellena

hellena 2014-11-30

Bardzo ładnie odnowiony budynek.

halka

halka 2014-12-01

Kiedyś i ja korzystałam z tego przybytku;kiedy opowiadam swoim dzieciom nie dowierzają......

wydra73

wydra73 2014-12-01

Były czasy ! Pamietam z dzieciństwa wakacyjne mycie na wsi w domku pod strzechą.Jedna miednica dla wszystkich stóp i delikatniejszych partii ciala.Woda zmieniana ,no i jeszcze coś :lato,więc strumyk ,grzanie wody na słońcu w kilku cebrzykach rozstawionych w sadzie i szorowanie dzieciaków.
Chyba lepsza taka higiena od zdarzających się jeszcze ,niedomytych łazienek.

jokam

jokam 2014-12-01

to prawda...

dodaj komentarz

kolejne >