tym razem byłam sprytniejsza:) pozrywałam :)poprzednie kapturki razem z żołedziami ze stołu na podwórku podprowadziła mi wiewiórka:)wybaczyłam leszczynę,na której nie zostawiła nawet jednego orzeszka, ale mamy robić żołedzie z włóczki i potrzebne są kapturki:):):)wynioslam do domu:):):):)